Kalendarz

poniedziałek, 24 maja 2010

Pracowita Niedziela - Amatorska Plusliga & Eter vs Atlas Copco

Tak się złożyło, że Plusliga wyznaczyła nam mecze na termin, który raczej średnio nam odpowiadał. Z 9 zgłoszonych zawodników mogło przyjść 6-ciu (ewentualnie mogliśmy porwać Gorzkiego z rodzinnej imprezy, gdyby miało nas być zbyt mało).

Dotarlismy z Darią na salę chwilę po 12. Organizatorzy już myśleli, że się nie zjawimy. Ostrzegli nas także od razu, że jeśli drużyny nie będzie punktualnie o 12.30 na boisku, to sędziowie odgwiżdżą walkower.
Postaraliśmy się pogonić wszystkich, na których mieliśmy namiary, żeby się pospieszyli. Niestety pewien środkowy się nie pojawił, ale gdy już mieliśmy przegrać walkowerem, okazało się, że możemy wystawić niezgłoszonego zawodnika.

Jedyną osobą, która mogła się pojawić na boisku jako 6ta była Daria, która nie miała przy sobie żadnego stroju i ominęła ją rozgrzewka. Zdobyła spodenki od Czajnika i koszulkę od Lukasza i wybiegła na boisko ;)

W pierwszym meczu graliśmy ze zwycięzcą pierwszego meczu w naszej grupie. Rozpoczęło się fatalnie, nie wiedzieliśmy jak stać i kto ma co robić. Łukasz nie dosłyszał, że gramy na dwóch rozgrywających itd. Po krótkiej chwili przegrywaliśmy już 3:9.

Wreszcie sie ogarnęliśmy i gra troche się wyrównała, a nawet zaczęliśmy odrabiać straty. Atmosfera po naszej stronie siatki była świetna, przeciwnicy nie wiedzieli zbytnio co się dzieje, a organizatorzy byli mocno zaskoczeni naszą przemianą.
Seta wygraliśmy do 20.

Drugi set od początku toczył się pod nasze dyktando, praktycznie caly czas mieliśmy mniejszą lub większą przewagę. Wygraliśmy do 20 i awans z grupy był o krok. Potrzebowaliśmy jednego seta, aby wyjść dalej.

Po 10 minutowej przerwie zagraliśmy kolejny mecz. Ciężko coś specjalnego o nim powiedzieć. Oszczędzaliśmy siły na kolejne starcie, a przeciwnicy sami oddawali nam punkty. Wygraliśmy 25-17, 25-9.

Kolejne 10 minut przerwy i gramy decydujący mecz. Teraz już wiem, że graliśmy z drużyną, która wygrała w grupie z Bromkiem - pierwszoligowcem z naszej ligi na Białołęce. W mecz weszliśmy bardzo dobrze. Odskoczylismy na kilka punktów i wyglądało na to, że mamy realne szanse, żeby coś ugrać.
Niestety, w pewnym momencie coś się zacięło. Przeciwnicy dogonili nas i pokonali w końcówce do 22. W drugim secie całkowicie odpuściliśmy. Dobra atmosfera gdzieś zniknęła, brakowało chyba wiary i nawet przez moment nie nawiązaliśmy wyrównanej walki. Nie można też zapomnieć o naszej dyspoyzcji serwisowej. Prawdopodobnie więcej zagrywek było zepsutych niż w miarę udanych. Przegraliśmy do 16.


Tak zakończyła się nasza przygoda w amatorskiej pluslidze. Pozostało trochę żalu, bo przeciwnicy zdecydowanie byli w naszym zasięgu, a zwycięstwo w tym meczu dawało awans do głównej fazy rozgrywek i szansę na sporo fajnej gry.

Ocenię tylko tych, którzy nie grali juz potem na Białołęce (+jeden wyjątek).

Daria 5 - weszła na boisko bez stroju i rozgrzewki. Przyjęła bardzo mocny atak na szyję i przyjmowała bardzo duzo zagrywek, praktycznie bez zarzutu. Niestety w ataku nie mogła za wiele zrobić i przez to przeciwnicy w ciemno ustawiali się na drugiej stronie, ale to nie jej wina. Gdyby nie ona to wogóle byśmy nie zagrali. Dodatkowo zrobiła parę fajnych ataków i nie dawała się na siatce.

Wini 3+ - jako, że miałem grać na środku, to na rozgrzewce nie rzuciłem ani jednej piłki, później było widać tego skutki. W przyjęciu wszyscy mnie zasłaniali, niewiele broniłem, a w 3 meczu bardziej przeszkadzałem niż pomogałem.

Wygos (-nieskończoność) - nie pojawił się nic nie mowiąc, mimo że wiedział, iż jest dokładnie 6 osób. Miał wyłączony telefon i nie dało się z nim w żaden sposób skontaktować. Wytłumaczenie, że się nie pojawił, bo zapił dzień wcześniej pozostawię bez komentarza. Totalnie nas olał i raczej ciężko będzie mu odzyskać przynajmniej moje zaufanie.


Głównym pozytywem tempa w jakim rozegraliśmy mecze w pluslidze było to, że przed 15tą było po wszystkim i nasze obawy związane z nie wyrobieniem się na mecz ligowy okazały się bezpodstawne.

Z dużym zapasem dotarliśmy na salę i oczekiwaliśmy na resztę drużyny. Na rozgrzewce okazało się, że frekwencja dopisała, nawet nasz zmęczony środkowy dotarł. W związku z nadmiarem rozgrywających, zająłem się kapitanowaniem i przyglądaniem się grze naszych gwiazd ;)

Na rozgrzewce wszyscy wbijali kołki aż miło. Jedyny problem był z tym jak mamy zagrać.

W efekcie wyszliśmy ustawieniem:
Czajnik na ataku
Wygos i Andrzej na środku
Krzysiek i Maciek na przyjęciu
Łukasz na rozegraniu
Mariusz na libero

Piter zajął miejsce koło Darii przy linii bocznej, a Paweł koło mnie na trybunach. O ile na rozgrzewce wszystko wyglądało bardzo dobrze, o tyle w meczu praktycznie nic nie wychodziło tak jak powinno. Nam wpadały co chwila jakieś dziwne piłki, a przeciwnicy podbijali praktycznie wszystko w obronie. Nic dziwnego, że szybko odskoczyli nam i nie byliśmy w stanie ich dogonić. Ciężko nawet kogoś specjalnie winić po naszej stronie, najzwyczajniej nam nie szło.
W zaistniałej sytuacji, zgodnie ze znaną zasadą, Daria zmieniła w końcówce seta rozgrywającego. Za Łukasza wszedł Piter. Niewiele to jednak zmieniło i seta gładko przegraliśmy.

Na drugiego seta wyszliśmy tak jak skończyliśmy pierwszego, a Łukasz dołączył do zawodników na trybunach. Wreszcie nasze ataki zaczęły wpadać w pole, przeciwnicy zaczęli popełniać błędy, a nasza gra w obronie i przyjęciu stała się dużo bardziej solidna. Cały set toczył się pod nasze dyktando i spokojnie wygraliśmy.

Kolejna partie była bliźniaczo podobna do drugiej. Jedyna rzecz czym się różniła to to, że w końcówce wszedł na boisko zasiedziały na trybunach Paweł (za Maćka) i bardzo dobrze się spisał. Skonczył w ataku co miał skończyć i zrobiło się 2:1 dla nas.

Na trzecią partię Paweł zastąpił Krzysia. Ten set też zakończył się naszym pewnym zwycięstwem. Ogólnie przeciwnicy zagrali bardzo dobre zawody, ale na tak grający Eter było to zbyt mało.

Przejdźmy do ocen:

Mariusz 5+ - marudził przed meczem, że nie chce grać na libero, a jak dla mnie był zawodnikiem meczu. Ustawiał się jak trzeba, nie przeszkadzał innym, odsunął kotarę, gdy była taka potrzeba i praktycznie nie robił błędów.

Czajnik 5 - wrócił stary, dobry Czajnik. W dwóch pierwszych meczach na pluslidze przeciwnicy bali się jak piłka leciała w jego kierunku. W trzecim troche oklapł tak jak cała drużyna, ale swoje punkty nadal zdobywał.
Na Białołęce było po nim troche widać zmęczenie, ale mimo to i w bloku i w ataku był dla przeciwników praktycznie nie do przejścia.
Łukasz 4+ - Całe szczęście, że sędziowie na pluslidze postanowili nie gwizdać podwójnych odbić, bo piłka się z Łukaszem nie do końca rozumiała. Dla równowagi na Białołęce rzucał bardzo fajnie, ale akurat trafił na okres gdy całej drużynie nie szło. Podczas jego pobytu na boisku nie udał się nam ani jeden atak środkiem.

Piter 4+ - Wizualnie jego gra podobała mi się mniej niż gra Łukasza, ale efekty były lepsze. Nawet Wygosowi udało się skończyć atak ze środka. Niestety, żeby regularnie u nas grać powinien się troche bardziej zgrać z naszymi środkowymi. Andrzej krótkie dostawał albo na wysokości głowy albo kompletnie nie w tempo. Dodatkowo musi pamiętać, że w Eterze na lewym skrzydle nie gra Kołtun ;)

Andrzej 4+ - ściana w bloku. Jeśli był na czas w bloku to praktycznie zawsze piłka lądowała u przeciwników pod siatką. Problemy w ataku związane były głównie z brakiem zrozumienia z Piterem, bądź z podwójnym bloku z Łukaszem ;)

Wygos 4- - W bloku trochę słabiej od Andrzeja, w ataku skończył jedną piłkę, ale ogólnie ze swojej roli wywiązywał się nieźle.

Krzysiek 5 - bardzo pewny w przyjęciu przez cały dzień, bardzo waleczny w obronie. W ataku nie aż taki niszczyciel jak Czajnik, ale bardzo niewiele mu ustępował. Do tego wiele razy świetnie ratował piłki po błędach innych zawodników (szczególnie po za szerokich wystawach moich i chyba też Łukasza).

Maciek 4+ - pewny w przyjęciu, w ataku był mniej wykorzystywany. Kilka razy świetnie kiwnął, kilka razy strzelił w aut, ale ogólne wrażenie pozytywne. I na pluslidze i na BRSie spełnił pokładane w nim nadzieje.

Paweł 4+ - podziwiam go za to, że po ponad dwusetowym siedzeniu na trybunach był w stanie wejść na boisko i bardzo dobrze zagrać. Jak trzeba było przyjmował, jak dostawał piłkę to dobrze atakował. Dobrze mieć takiego zawodnika w drużynie.

Daria 6- - dzielnie zagrzewała drużynę do boju i kłóciła się z sędzią, zdejmując presje z zawodników (chyba uczyła się u Mourinho). Zmiany przez nią zarządzone przyniosły właściwy skutek

PS. W związku ze zwycięstwem Żib z Arm Volleyem sytuacja w grupie jest bardzo ciekawa. Między pierwszym a czwartym miejscem w tabeli są 2 punkty róznicy i walka o awans zdecyduje się w przyszłej kolejce. Zgodnie z tym co mówił Tomek, zwycięstwo za 3 punkty powinno nam dać awans do 1 ligi.



Bardziej interesujący jest w tej chwili wynik Weź Pigułkę z KS Siekiera Piła. Żiby powinny mieć 9 punktów, my 8 Arm Volley 7, więc zwycięstwo za 3 gwarantuje nam wyprzedzenie AV i Ż. Natomiast wynik Weź Pigułkę nie zależy od nas ani trochę i jeśli wygrali ostatni mecz to oni prowadzą w lidze, zwłaszcza mając przed soba mecz z Atlasem.

4 komentarze:

Daria pisze...

Nie podoba mi się stwierdzenie "i nie dawała się na siatce" :P Trzeba jasno powiedzieć, że wygrałam na siatce z chłopem, zaliczyłam kilka fajnych wybloków i w obronie nie traciłam głowy, chociaż było blisko :P

Mariusz pisze...

Ja chciałbym zaznaczyć, że Darii nie było w pewnym momencie przy linii bocznej bo sobie wyszła z hali nie wiedzieć czemu. Nie pomogła tym samym np. w odsunięciu kotary. Poza tym po meczu zabrała mi ręcznik, nie podawała nikomu wody i miała kiepską fryzurę. Zatem maksymalnie zasłużyła na 4.

wygos pisze...

Rozladowany telefon-budzik to calkowicie moja wina i NIE probuje sie usprawiedliwiac.
Natomiast moim zdaniem "totalnie nas olal" jest zupelnie nie na miejscu.
A propos "ciężko będzie mu odzyskać przynajmniej moje zaufanie":
Gramy ze soba od paru lat (czytaj dziesiatki meczy i treningow, setki setow)
i nie wydaje mi sie zebym kiedys zawalil, wiec i ta opinia moim zdaniem jest zdecydowanie przesadzona.

wygos

Daria pisze...

"Ja chciałbym zaznaczyć, że Darii nie było w pewnym momencie przy linii bocznej bo sobie wyszła z hali nie wiedzieć czemu."

Wyszłam z hali dlatego,że musiałam oddać plaster, który pożyczyłam dla Pitera, ponieważ mnie o to poprosił. Skoro zdążyłeś to zarejestrować (trwało to kilka sekund) to znaczy, że nie byłeś dobrze skupiony na meczu i bardziej interesowało Cię co się dzieje poza boiskiem :> :P


"Nie pomogła tym samym np. w odsunięciu kotary."

Gdyby było lepsze przyjęcie, to nie byłoby potrzeby odsuwania kotary.

"Poza tym po meczu zabrała mi ręcznik, nie podawała nikomu wody i miała kiepską fryzurę."

Nie wysiliłeś się na meczu, więc po co Ci ręcznik ? No chyba, że masa powoduje,że szybko się męczysz i wytapiasz się podczas gry.. wtedy rozumiem.. Wody nie podawałam, bo nie chcę odbierać roboty komuś innemu... a fryzura mi się podobała, Twój problem jeśli Ci nie odpowiada :P

"Zatem maksymalnie zasłużyła na 4." Myślę, że Mariusz zasłużył na maksymalnie na 3+.