Wygrana zostawiała nam otwartą drogę do awansu, przegrana skazywała nas praktycznie na 4 miejsce.
Zaczęliśmy źle. Chłopaki nie kończyli, Wini jakoś nie przejawiał nadmiaru pewności siebie, środkowi nie nadążali za przeciwnikami.
Zostawaliśmy parę punktów w tyle, kiedy Wini uznał, że on się do porażki nie przyznaje i zasugerował wpuszczenie Pitera.
Zgodnie ze starą siatkarską zasadą, lepiej serwować gdy jesteś w grze niż wchodzić na zagrywkę, kazałem Winiemu najpierw zaserwować. Uparł się, że udowodni że to zły pomysł o mało nie strącając sędzi z drabinki.
Piter szału nie zrobił, zanim się zorientował co się dzieje na boisku przegrywaliśmy 16:22 chyba. Uznałem, że nie zaszkodzi się poruszać i pozwoliłem Szybie odpocząć.
O dziwo nagle zaczęło się coś dziać, a po chwili na zagrywkę poszedł Czajnik i odwrócił losy seta Przy kilku piłkach mieliśmy trochę szczęścia do farciarskich obron, co pozwoliło Czajnikowi kontynuować ośmieszanie przeciwników i seta udało się wygrać do 24.
Nikt się nie przejął krakaniem, że cały set byliśmy gorsi, a prędzej czy później przeciwnikom się przyfarci i zatrzymają Czajnika od razu.
No i się sprawdziło. Drugi i trzeci set przegraliśmy raczej gładko. Piter nie pomógł ani na rozegraniu w drugim secie, ani na skrzydle w trzecim.
Czajnik próbował szarpać i obudzić panienki ale nie bardzo mu się udało, a przeciwnicy widząc w jakiej dyspozycji są nasze skrzydła w ciemno nastawili się na powstrzymanie Czajnika.
Czwarty set to już totalna niemoc z naszej strony. Nie mając nic do stracenia, zmieniłem Pawła, ale niestety chwilę później Wini skręcił nogę.
Próbowaliśmy jeszcze coś podgonić, ale nasze pozorne sukcesy były bardziej efektem rozprężenia po drugiej stronie siatki, niż poprawy w naszej grze.
Szanse na miejsce premiowane czymkolwiek zostały nam tak iluzoryczne, że lepiej o nich zapomnieć, przeciwnicy musieliby się dogadać z wynikami tak aby nas premiowały.
Problem z naszą grą bierze się stąd, że na treningi przychodzi nas 5. Kilku gra coś jeszcze na czwórkach, ale reszta albo nie trenuje niczego, albo grywa jedynie z cieniasami, gdzie nabiera tylko złych nawyków i przyzwyczaja się do przeciwnika nie stawiającego oporu.
To naprawdę nie ma sensu.
Oceny:
- Czajnik 6 Gdyby choć jeden z nas zagrał tak jak Czajnik to byśmy wygrali ten mecz. MVP w pełni zasłużony, ale równocześnie dowód, że nikt samemu meczu nie wygra.
- Jastrząb nie pamiętam jego gry w meczu. Przepraszam.
- Wygos Też niewiele pamiętam. Coś tam grał, coś tam atakował, błędów nie pamiętam ale szczerze się przyznaję, że nie zwracałem uwagi.
- Wini 4+ Nie wydaje mi się, żeby ktokolwiek miał jakieś straszne zarzuty do Winiego, z drugiej strony nie zagrał tak jak w poprzednim meczu....
- Piter 3+ na przyjęciu widać, że mało grywa. Na rozegraniu - nie rzucał źle, ale nie jest zgrany z chłopakami. Z resztą nic dziwnego- ostatni raz grał z nami na treningu 10.11.2009
- Szyba Szyba powiedział, ze chciałby jak najszybciej zapomnieć ten mecz w soim wykonaniu. Nie tylko on.
- Paweł Jeśli grał lepiej od Szyby to umknęło to mojej uwadze. Sprawiał wrażenie, jakby nie do końca się obudził i nie wiedział gdzie się znajduje.
- Dziki 4+ Wpieprzał się innym w piłki, ale z drugiej strony, gdyby się nie wpieprzał, to wcale by nam na dobre nie wyszło.
- Gorzki A mi się akurat fajnie grało. Wchodziłem tylko na końcówki, ale przynajmniej dzięki temu mogłem zagrać każdą akcję na 100%.