Kalendarz

czwartek, 3 grudnia 2009

Śródmieście Cup - the movie

Czajnika kamera ssie
Mamy 48 minut przegranego spotkania z wykształciuchami + 10 minut rozgrzewki przed następnym meczem na pierwszym filmiku oraz mecz z tymi żółtymi moskitami czy jak im tam było - zakończony przy setowej piłce dla przeciwników (a wygraliśmy tego seta) czyli z uciętą końcówką.

A najfajniejszy mecz w historii się nie załapał.....

no cóż oglądajcie. Filmik ma rozdzielczość 720x288 więc trzeba go rozciągnąć w pionie do 150% inaczej Czajnik wygląda jak Wini, Wini wygląda jak większy ja, a ja wyglądam jak przerażająco obleśny grubas.
Bardziej niż na żywo ;P
Eter - Wykształciuchy 1:2
Eter - Moskity 2:0

może kiedyś zechce mi się to pociąć jakoś, zmontować albo porobić statsy do tego. W najbliższym czasie nie planuję

UPDATE Filmiki zmieniły rozdzielczość, (Czajnikomagicznie) więc jak komuś się format nie podobał, może pobrać jeszcze raz.

niedziela, 29 listopada 2009

Eter - KS Siekiera Piła 3:0 czyli tak się bije lidera

Okazało się, że Gorzki jest najlepszą maskotką w całej lidze.
Z Gorzkim koło boiska mamy 2 zwycięstwa (3:1 i 3:0) w lidze oraz awans z pierwszego miejsca w grupie na turnieju Śródmieście Cup.
Bez Gorzkiego mamy 2 tie-breaki (skuteczność 50%) i porażkę w ćwierćfinale turnieju.

Ad rem
Spotkanie Eter - KS Siekiera Piła zapowiadało się na szybkie spotkanie. Z jednej strony "beniaminek" znany z tego, że zawsze, jeśli tylko chce, umie zagrać co najmniej równie głupio jak rywal. W tym sezonie 2 tie-breaki i wygrana z jednym z outsiderów.
Z drugiej strony lider, dawny pierwszoligowiec (choć pod inną nazwą), kandydat do awansu.
Te przewidywania odzwierciedlone były w przewidywaniach w Typermanii. 2 razy 3:0, 7 razy 3:1 dla naszych przeciwników przeciwko 3:2 i 3:1 dla nas (ok, ja liczyłem, ze będzie lepiej, ale głupio zatypowałem ostrożnie).


Z początku wyglądało to tak sobie - przeciwników 8, nas 6, ale w tym ja, bo Szybuś jakoś nie chciał się pojawić. U nas luz i jakieś dziwne kombinacje, przeciwnicy próbują rozwalić piłkę o podłogę. Cóż, to już nie jest trzecia liga, gdzie wszystkich tłamsiliśmy wzrostem jak widać ;P

Plan na mecz (opracowany z resztą już tydzień temu) był prosty - Wini rzuca, Jastrząb gra jako jedyny środkowy na przekątnej z Winim, Mariusz z Czajnikiem na prawym, Szyba z Pawłem na lewym.
Ustawiłem Winiego tradycyjnie w polu zagrywki, Czajnik na dwójce - żeby stał koło Winiego (czyli daleko od Jastrzębia) i zmieniał się z Winim ze środka na prawe, dalej Paweł, Jastrząb, Mariusz (najlepiej z pozostałych radzi sobie z prawym skrzydłem) i Szyba.

Wygrałem przyjęcie w losowaniu i poszło. Pierwszy punkt dla nas, Czajnik na zagrywkę i po kolei- czapa, as, czapa, kontra. Przeciwnicy próbowali grać środkiem, pewnie we wcześniejszych meczach wszystko im środkiem wchodziło, zobaczyli 1,8 metra Jastrzębia, podpalili się i..... dostali 2 czapy w pierwszych 3 próbach ;P
Jak mawia stare siatkarskie powiedzenie: "mocniej walisz, szybciej ci piłka pod buty wróci".

Wychodziło nam niemal wszystko. Przeciwnicy próbowali nas straszyć zagrywką, ale nie bardzo im szło, sami mieli dwoje jeleni w odbiorze (Mariusz szczególnie celował w znęcaniu się upierdliwą zagrywką) i nie mieli pomysłu jak się przebić przez blok.
O obrazie spotkania może świadczyć, że kiedy w połowie seta przyszedł Tomek Przychodzień fotografować, a przeciwnicy poprosili o czas przy stanie 18:9, zarządziłem atak z podwójnej krótkiej specjalnie dla fotografa.

Oczywiście zemściło się to na nas, bo Jastrząb podwójną krótką zabrał Czajnikowi spod ręki, a wkrótce potem popsuł zagrywkę, ale przewaga okazała się więcej niż wystarczająca i wygraliśmy seta do 14.


W drugim secie zaczęliśmy tym samym ustawieniem - tym razem sygnał do ataku dał Wini, wyciągając na dzień dobry kilka punktów zagrywką. Pewna w tym zasługa Jastrzębia, który robił wszystko na boisku. Jak Wini krzyczał "ja" to się odsuwał, jak Wini krzyczał "bierz" to rozgrywał, jak trzeba to bronił, blokował, atakował. Odskoczyliśmy ładnie i już planowaliśmy jak ładnie tego seta zakończyć, kiedy "Boruc" zaczął nas trafiać piekielnie mocną zagrywką.

Szkoda, że kiedy Mariusz przyjął niedokładnie, Paweł miał piłkę 2 metry od siebie i kotarę odsuniętą przeze mnie i przez Czajnika i.... się zatrzymał. Chwilę potem instynktowna obrona Mariusza, piłka leci w stronę Szyby, ten odruchowo podbija, ale zanim to zrobił gwizdek sędziego, który przed czasem przerwał akcję wychodząc z założenia, że i tak nam się nie uda.

Na szczęście to był jedyny błąd sędziego w całym meczu, a i nam znudziły się Mikołajki. Wprawdzie przeciwnicy utrzymywali dystans aż do stanu 20:18, ale końcówkę już przegrali wyraźnie, a całego seta do 20.

W trzecim secie wyciągnąłem wnioski z postawy chłopaków i kazałem im się cofnąć jedno ustawienie - w ten sposób zdobyliśmy punkt po przyjęciu, a na zagrywkę powędrował Wini. Efekt spełnił wszelkie moje oczekiwania i tradycyjnie w tym meczu przeciwnicy wzięli czas zanim zdobyli jakikolwiek punkt (no, może jeden - następny z zagrywką był Czajnik). Niewiele im to pomogło. Przewagę utrzymywały czapy Szyby - w tym genialny pojedynczy blok przy którym Szyba obstawił piłkę ze wszystkich stron, ataki Pawła, Szyby i Mariusza i ogólnie świetna postawa wszystkich.

Od 20:12 prosiłem wszystkich po kolei by dali mi zwiedzić boisko w tym meczu, dopiero Mariusz się ulitował, ale nie omieszkał wcześniej poznęcać się nade mną.
Przy stanie 24:17 wszedłem na boisko po raz pierwszy w tym sezonie i przerażeni przeciwnicy na wszelki wypadek zakończyli mecz atakiem w siatkę.


Odpowiedź na pytanie, czy to my zagraliśmy dobrze, czy przeciwnicy słabo, nie jest taka oczywista. Uważam, że zagraliśmy dobrze i nie pozwoliliśmy przeciwnikom zagrać inaczej niż źle.
Oni próbowali grać mocną zagrywką, co mogło skutkować, jeśli trafiali w srających po gaciach przeciwników - a u nas pomijając połowę drugiego seta przyjęcie było wyśmienite, również dzięki temu, że często przyjmowaliśmy czwórką.
My odpowiedzieliśmy zagrywką mocną, ale urozmaiconą i przede wszystkim celną, na dodatek złośliwie wykorzystując ich najsłabsze punkty w przyjęciu.

Dobrą dotychczasową passę KS Siekiera Piła mogło też zawdzięczać dynamicznym atakującym i częstemu graniu przez środek. Środek to zabójcza broń, siła to fajna rzecz, ale nasz blok działał dzisiaj naprawdę świetnie. Więcej ataków zatrzymało się na bloku (wliczając to co weszło między blok i siatkę oraz wszystkie blok-aut) niż minęło blok dając okazję do gry w obronie.

Mimo narzekań, ze niewiele podbijaliśmy, nie uważam wcale, żebyśmy grali w obronie źle. Było trochę błędów, ale raczej niewiele było okazji do spektakularnych obron - w tym elemencie zresztą przeciwnicy w ogóle grali słabo.
No i rzecz ostatnia, ale równie ważna jak poprzednie - atmosfera! U nas wszyscy cieszyli się grą, dzięki swobodzie jaką zapewnia wcześnie uzyskane prowadzenie, przeciwnicy mieli do siebie nawzajem pretensje.

Cieszy mnie, że wreszcie wszyscy grający są w wysokiej formie - może jeszcze nie najwyższej, ale w porównaniu z początkiem sezonu widzę w kilku przynajmniej przypadkach znaczącą poprawę.



Na specjalne życzenie Jastrzębia system ocen powraca.
  • Paweł 4+ jeszcze musi pograć z nami, by w pełni dopasować swoją grę do naszych potrzeb. Nie zorientował się w akcji z kotarą, nie zwrócił uwagi, że powinien się przesunąć gdy przeciwnik gra zza antenki.
    Jedyny który w pełni poszedł na agresywną wymianę ciosów - na szczęście mimo monotonii w ataku, ze świetnym skutkiem. Przyjmował trochę mniej od pozostałych, ale żadnych seryjnych błędów w przyjęciu nie zauważyłem

  • Jastrząb 4+ Początek fenomenalny. Człowiek orkiestra. Kluczowa postać pierwszego seta (chociaż spieprzył zdjęcie).
    Gorzej, że później zaczął robić głupie błędy. Władował się rozgrywającemu przeciwników, nie skakał do kiwającego rozgrywającego, w kolejnej piłce skoczył do rozgrywającego, a poszła krótka. W trzecim secie rozegrał pół metra w boisko zawodników i metr za antenę.

  • Mariusz 5 Bardzo mądra i skuteczna zagrywka, najlepsze chyba przyjęcie, mądry, często nawet plasowany atak - niemniej bardzo skuteczny. Moim zdaniem za mało piłek dostawał. Zagrywką skutecznie celował po jeleniach.

  • Czajnik 5+ Grał o wiele mnie niż nas do tego przyzwyczaił, jakby Wini celowo go oszczędzał, na szczęście nie zawodził w kluczowych momentach. Plusik w pełni zasłużony za zagrywkę. Z drugiej linii atakować nie musiał, kilka piłek przyjął, coś wybronił i, jak to Czajnik, robił dobrą atmosferę w ekipie.

  • Szyba 6- Wysłuchał moich rad sprzed tygodnia - "jeśli nie musisz, to nie wal, naucz się mijać, kiwać i obijać blok".
    Pomyślał i stwierdził: "takimi duperelami się zajmę jak będę takim starym pierdzielem jak Gorzki".
    No i wyszło na jego. Dobra zagrywka, wyśmienita gra pojedynczym blokiem, świetne przyjęcie, niezła asekuracja i przede wszystkim fenomenalny atak. Najbardziej widowiskowy był atak na opadający blok (przeciwnicy zdążyli spaść pod siatkę) i zarąbisty atak z niedociągniętej, za niskiej piłki na podwójnym bloku po takim skosie.... po takim skosie... no normalnie przypomniał mi się ten filmik:

    nawet numer na koszulce się zgadza

  • Wini 6- W poprzednim meczu Piter powiedział "Czajnik nie kończył, Jastrząb nie kończył, Szyba nie kończył. Jak nikt nie kończy to wina rozgrywającego i trzeba było mnie zdjąć". Przez analogię, jeśli wszyscy kończyli jak opętani, to znaczy, że Wini rzucał świetnie.
    Do tego robił serie punktów zagrywką, wprawdzie narzekał, że za wolno się rusza w bloku (ma rację, stąd minus), ale fajne przepychanki na siatce mu się udały i całkiem sporo bronił. Cytując Mariusza "Wszystkie piłki miałem na pojedynczym lecącym lub opadającym bloku" - i tak ma być. W pełni zasłużony mvp ;P

sobota, 21 listopada 2009

Najlepszy mecz w historii Eteru

W turnieju Śródmieście Cup trafiliśmy jak zwykle na Wykształciuchów, jakiś dziwnych ludków i "Praga - Team"
Meczerzgywane były do dwóch wyganych setów do 21, tie-break do 15.
Mecz z Wykształciuchami był typowy dla Eteru. Wprawdzie wygraliśmy pierwszego seta, ale w drugim zaczęliśmy od 0-7 i mimo ofiarnej pogoni przegraliśmy i drugi, i trzeci set.
Dziwne ludki grały jak grały, ale Eter zawsze potrafi sie dopasować do gorszego przeciwnika, więc o wynik drżeliśmy do końca.

Mecz, któremu ten wpis zawdzięcza tytuł, to ostatni mecz z fazy grupowej turnieju, Eter - Praga Team.
Zaczęliśmy w składzie Wini na rozegraniu, Piter z Szybą na przyjęciu, Wilq z Wygosem na środku, Czajnik na ataku, Marcin na libero i Lolek ze mną na ławie ;P

Cały mecz wyglądał cały czas podobnie - zażarta walka punkt za punkt, żadna ze stron nie mogła odskoczyć zbyt daleko. Było 19-20 gdy Piter poszedł na zagrywkę. 27-27, gdy Piter wylądował na zagrywce po raz kolejny - czyli na 6 serwujących zdobyliśmy 2 punkty przy naszej zagrywce i straciliśmy 1 przy zagrywce przeciwników.

Set skończyliśmy po długiej i wyczerpującej akcji, po której Wygos mógł się spokojnie odegrać za moje docinki na temat jego obrony: "lepiej mądrze stać niż głupio biegać" ;P. W ostatniej akcji, Wygos 3 razy obronił piłkę zanim Czajnik ją skończył. W tym czasie na drugim boisku skończył się cały mecz.

Ponieważ Wilq zaczął niedomagać zdrowotnie, plan na drugi set był prosty - Wini czeka na rozwój wypadków i wejdzie tam gdzie był potrzebny - za wilqa albo za lolka.
Niestety drugi set poszedł nam słabiej, częściej goniliśmy niż prowadziliśmy, lolek rzucał dość losow i ciężko korzystał z Czajnika.
W końcówce dokonaliśmy więc zmiany taktycznej - gdy Czajnik poszedł na zagrywkę, wprowadziliśmy Winiego właśnie za niego, a Lolek z rozgrywającego stał sie atakującym, co przypieczętował natychmiastowym skutecznym atakiem.
Zmiana nie pomogła niestety, najpierw spieprzył chyba Lolek, potem Winiemu piłka została w paluchach i przegraliśmy seta 19-21.

W trzecim secie zaczęliśmy po "pechowej" stronie - tam gdzie zawsze przegrywaliśmy - i udało nam się doprowadzić do zmiany stron przy naszym prowadzeniu 8-7. Przewagę udało się utrzymać i cały set wygraliśmy 15-13.

parę dodatkowych szczegółów
  • Lolek może i gra na rozegraniu ale w trzeciej lidze... zbyt niedokładnie, ale z drugiej strony - o wiele lepiej niż ktokolwiek się spodziewał.

  • Czajnik Po prostu genialnie. Wykorzystywany regularnie, wzbudził podziw u przeciwników. Najlepiej zapamiętałem niesamowite zagranie, gdy z drugiej linii obił delikatnie blok.

  • Piter Grał nieźle, bardzo fajnie w przyjęciu i odbiorze ale wyraźnie pomijany wystawą. Za to jego zagrywka przesądziła o losach pierwszego seta.

  • Szyba Na początku średnio, dostał nawet najśliczniejszą czapę w meczu. Jednak z każdą piłką grał coraz lepiej i to on pociągnął połowę drugiego i trzeciego seta.

  • Wilq Fajnie grał dopóki nie umarł. Potem bez sensu szedł do piłki i się męczył tylko po to, by w następnej akcji pójść do piłki nie skoczyć, chociaż tym razem ją dostał.

  • Wygos Zajebista ściana i wielka łapa. Rządził na boisku od początku do końca.

  • Marcin Ledwo założył moją koszulkę od razu zagrał 3 razy lepiej niż zwykle. Przyjęcie świetne, po boisku się zwijał jakby miał ADHD, podkładał łapska tam gdzie powinien.

  • Wini Mimo, ze schorowany, to on grał w wygranym secie, lolek w przegranym. I starczy.


Tym co najbardziej mi się podobało w meczu to zaciętość i wyrównany poziom obu drużyn.
Tym co najbardziej podobało mi się w naszej grze, to fakt, że zawsze znalazł się ktoś, kto pociągnął grę i brał na siebie odpowiedzialność.

środa, 18 listopada 2009

Update

Piter nie przydał się za bardzo, ale skoro ToMeK złapał go na kilku fajnych zdjęciach, to dorzucę

blok:
Od Eter-Weź Pigułkę


i rzut:
Od Eter-Weź Pigułkę

poniedziałek, 16 listopada 2009

3-1 z Weź Pigułkę czyli Łukasz Jastrzębski zawsze zwycięski

Mecz Eter - Weź Pigułkę był, przynajmniej teoretycznie, spotkaniem beniaminka z kandydatem do awansu.
Ktoś z zewnątrz, kierując się takim opisem łatwo mógłby przed meczem pomylić drużyny - przybyło nas 11 umundurowanych facetów (+trener + 3 kibicki), a po drugiej stronie stała zbieranina od Sasa do Lasa. Ale, jak powszechnie wiadomo, nie wygląd się liczy ani ilość, jeno jakość ;P

Pierwszy set był przerażający w wykonaniu obu drużyn. Przeciwnicy połowę zagrywek serwowali w siatkę, ale grali nieźle w polu, a przynajmniej Eter nie kończył w ogóle ataków. Porażająca niemoc udzieliła się nawet kibicom, którzy bez większego zainteresowania obserwowali Dariowe wysiłki wprowadzenia jakiegoś ładu w drużynie.
Dzięki roztargnieniu przeciwników tradycyjna wysoka przegrana w pierwszym secie miała niezbyt wysoki wymiar, przegraliśmy 25:19.

Skład: Piter (Mariusz), Szyba, Wilq, Czajnik (Wini), Paweł, Jastrząb, Dziki


Na szczęście nikt nie zwiesił głowy, humory dopisywały, Daria zarządziła zmianę i w drugim secie zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Lepiej nie oznacza dobrze, musieliśmy obronić 2 piłki setowe, zanim udało się zakończyć seta chyba 27:25. Jedynym highlitem z tego seta była sytuacja, kiedy ofiarnie broniąc piłkę Dziki dostał solidnego kopniaka w kostkę. To był najwyraźniej impuls którego potrzebował, ponieważ od tej pory grał o wiele lepiej.

Skład: Wini, Szyba, Wilq, Czajnik, Mariusz, Jastrząb, Dziki


Trzeci set rozpoczął się w miarę normalnie, do momentu kiedy na zagrywkę weszła Zuza i zrobiła na boisku "Eter średniowiecza" - 12:6. Na trybunach rozległy się zaniepokojone głosy: "zapowiada się kolejny tie-break", "jak tak dalej będą grać to nawet i tie-break nie". Na odpowiedź jednak nie trzeba było długo czekać. Przy 7:14 na zagrywkę powędrował Mariusz i przeciwnicy na swój piętnasty punkt czekali tak długo, że dał on im jedynie wyrównanie.
Oczywiście nie bylibyśmy Eterem, gdybyśmy nie dali przeciwnikom szansy na zwycięstwo i tradycyjne 2 setbole trzeba było obronić, ale ostatecznie set padł naszym łupem.

Skład: Wini, Mariusz, Jastrząb, Czajnik, Szyba(Paweł), Wilq(Wygos), Dziki


Czwarty set był już jednostronny. Wreszcie graliśmy lekko skoncentrowani (co się stanie jak zaczniemy grac skoncentrowani to ja nie wiem), rozszalał się Jastrząb i wygraliśmy gładko do 21.

Skład: Wini, Paweł, Wygos, Czajnik, Mariusz, Jastrząb, Dziki.

Mogę się gdzieś mylić co do składów, a zwłaszcza zmian


Osoba po osobie.

  • Mariusz
    Skromniś.
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Zdaniem składu szkoleniowego, najlepszy zawodnik na boisku. Kropka. A nawet wykrzyknik!
    Wygraliśmy wszystkie sety w których wyszedł w podstawowym składzie. To jego zagrywka uratowała nam trzeciego seta. Oficjalnie MVP nie został tylko dlatego, że nie sprawiał wrażenia, że ma skrzydła, piłka po jego atakach nie zmieniała się w placek na trzecim metrze i nie epatował sędziego błyszczącym potem na odsłoniętych bicepsach (jak pewien szpaner, który tytuł dostał).
    Zamiast tego grał pewnie we wszystkich elementach, mordował nietrudną z pozoru zagrywką, kończył nawet piłki, które dostał za plecy:
    Od Eter-Weź Pigułkę

    Niech trzyma formę i omijają go kontuzje a będzie dobrze.


  • Jastrząb
    Zdecydowanie najbardziej widowiskowy zawodnik.
    Od Eter-Weź Pigułkę

    W dodatku rozkręcał się z każdym setem, zacierając przeciętne wrażenie z początku spotkania.
    Co jak co, ale trzeba przyznać, że średni wzrost, nie przeszkadza mu skakać do bloku wyżej niż Wini
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Na wysokość Czajnika
    Od Eter-Weź Pigułkę


    A Mariuszowi kazał wąchać swoje pachy
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Przeciwnicy mieli chyba solidnie w gaciach, za kazdym razem gdy piłka szła do niego:
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Nic dziwnego, ze gra szła w sporym stopniu środkiem - siły na tym fragmencie frontu były wybitnie nierówne:
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Niestety, to, co Jastrząb wyprawiał w polu zagrywki zasłużyło tylko na cytat: "ale Jastrząb grał kupę". Ma nad czym chłopak pracować.


  • Czajnik
    Czajnik po nartach zrobił to, czego się po nim spodziewałem. Jak już się rozgrzał i rozruszał, to co miał walnąć z drugiego piętra, to walnął
    Od Eter-Weź Pigułkę


    co miał sprytnie kiwnąć, to kiwnął
    Od Eter-Weź Pigułkę


    co miał przywalić z trudnej pozycji, to przywalił
    Od Eter-Weź Pigułkę


    a co miał podbić to podbił (nawet jak mu się Wini nagle w bloku schował)
    Od Eter-Weź Pigułkę


    no i last but not least wreszcie wyszła mu sztuczka z odsunięciem kotary ;P Jestem z niego dumny, bo wyglądało to jakby idealnie wytrenowane.


  • Paweł

    Paweł Poszytek, z niego jest pożytek. Nie marudzi, gra dobrze, ma warunki i możliwości, chociaż jest trochę prawdy w cytacie "apropo jeszcze pawla poszytka....to sie cholernie stresuje i glupieje na emczach" (pisownia oryginalna)
    Gdyby był trochę głośniejszy to pewnie częściej zaczynałby w pierwszym składzie.
    Nie przyglądałem mu się zbytnio, ale wydaje mi się że zastępujac Szybe uspokoił i poprawił troche grę. 2 fotki:

    Od Eter-Weź Pigułkę

    Od Eter-Weź Pigułkę




  • Wini
    Wini potrzebuje na meczu Darii - żeby ktoś go wspierał, Pitera - żeby miał świadomość, że ktoś go może zmienić. Poza tym przydałoby się, żeby obserwowanie biegnącego Winiego nie kojarzyło się z geologią.
    Najważniejsze jednak, że żarcik:
    -Wini będzie?
    -Wini będzie siedzieć.
    -To po co przyjeżdża?
    -A kto Darię przywiezie?
    okazał się błędny. Wini się poprawił i grał nawet przyzwoicie...

    Niestety Kama nieszczególnie była zainteresowana Winim, więc jedyne jego zdjęcie wklejam na dowód, że starał się chłopak:
    Od Eter-Weź Pigułkę



  • Szyba
    Szyba zaczął grę w pierwszym składzie, ale sam przyznaje ostatnio, że musi popracować nad sobą.
    W meczu z Weź Pigułkę za często nadziewał się na blok
    Od Eter-Weź Pigułkę


    albo dostawał czapę
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Może dlatego, że Szyba to przecież specjalista od szybkich piłek
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Nie grał źle, ale konkurencja coraz skuteczniej depcze mu po piętach.


  • Wygos
    Dłuuuugo czekał na swoja szansę, ale w końcu odpłacił Darii za zaufanie i zasłużył sobie na przydomek "Wygos Wielka Łapa"
    Od Eter-Weź Pigułkę

    (zdjęcia z ataków nie zachowały się, a szkoda)

    W bloku wzbudzał popłoch i przerażenie. Nawet 195 centymetrów i 105 kilo Winiego nie mogło się czuć bezpiecznie
    Od Eter-Weź Pigułkę


    W obronie
    Od Eter-Weź Pigułkę

    niewzruszony
    Od Eter-Weź Pigułkę

    niczym skała
    Od Eter-Weź Pigułkę



  • Dziki
    Cytując klasyka: "Grałeś niczym dupa aż do momentu gdy dostałeś kopa w kostkę, a potem grałeś tak, ze chyba ja powinienem dostać kopa w kostkę, co bym za szybko na boisko nie wrócił".
    Może i spędził pół meczu na prostych nogach
    Od Eter-Weź Pigułkę


    ale kiedy było trzeba, to się zwijał
    Od Eter-Weź Pigułkę

    biegał
    Od Eter-Weź Pigułkę

    i rzucał
    Od Eter-Weź Pigułkę


  • Wilq
    Wilq grał, ale po prawdzie nie zwróciłem na niego większej uwagi.
    Niewątpliwie jednak umie walnąć
    Od Eter-Weź Pigułkę


    chociaż się garbi
    Od Eter-Weź Pigułkę


    i to tak że się niższy od Darii robi
    Od Eter-Weź Pigułkę




  • Piter
    Zagrał w pierwszym secie, w którym Czajnik nie kończył, Jastrząb nie kończył i w ogóle nie było niczego.
    A jeśli nikomu nie idzie, to trzeba zdjąć rozgrywającego.
    Minus za "na tego z butami i włosami" co tak rozśmieszyło Mariusza, że popsuł swoją jedyną zagrywkę w meczu. To była chyba piłka meczowa.
    Minus dla Pitera


  • Gorzki
    Absolutnie bezużyteczny. Kapitanowanie i formalności zwalił na Winiego, prowadzenie drużyny na Darię, robienie zdjęć na Kamę. Siedział tylko i punkty przewracał.....



Wszystkie zdjęcia macie w galerii:
http://picasaweb.google.com/gorzki/EterWezPiguKe?feat=directlink
uzupełnię podpisami kiedyś....

Nowy sezon

Dłuższa przerwa w funkcjonowaniu bloga wynikała z mojego lenistwa i kontuzji - nie chciało mi się ruszyć tyłka, żeby obejrzeć chłopaków na żywo, a nikt za mnie relacji napisać nie miał ochoty.

W skrócie więc:
Mimo porażki z NDM wygraliśmy to co trzeba w sezonie poprzednim, w tym pojedynek z bezposrednim rywalem do awansu 3:0 (25:17, 25:18, 25:17).
Tym samym, nowy sezon rozpoczynamy w drugiej lidze.
Drobne zmiany w składzie - powrót na stałe Czajnika i Pitera, Wygos za Tomka, Mariusz za Lolka, Dziki za mnie (na razie przynajmniej).

Cel - awans do wyższej połówki. Cel minimum - utrzymanie w lidze ;P. Cel maksimum - wygrać każdego seta którego da się wygrać.

Nie ociągając się więc, skład:
  • Rozegranie
    Wini
    Piter

  • Atak
    Czajnik
    Mariusz

  • Przyjęcie
    Szyba
    Paweł
    Rafał

  • Blok
    Jastrząb
    Wygos
    Wilq

  • Libero
    Dziki
    Marcin
    Gorzki
    Daria



Pierwsze dwa mecze - średnio.
Wygraliśmy 3-2 z brofanami i przegralismy 3-2 z Volupem.
Bierzemy się za siebie i jedziemy dalej ;P

niedziela, 10 maja 2009

Co za wstyd

Eter - NDM 2:3 (25:23, 19:25, 16:25, 25:15, 13:15)

Pozytywem jest, ze O Rok Starsi przegrali z Dzikimi Geowaleniami a nam udało sie jeden punkt z meczu z NDM uratować.
I to by było na tyle pozytywów. Poza tym, jedynym atutem który mieliśmy to fakt, ze byliśmy więksi i silniejsi. Zderzenie tępej siły z techniką i inteligencją.

Z pierwszych 10 punktów zdobyliśmy 8. Tyle, ze z tego 4 dla przeciwników. I dalej mecz z grubsza tak wyglądał - najpierw mozolnie odrabiamy straty/wyrabiamy przewagę, a potem trwonimy wszystko seryjnie psując własne akcje.
Schemat zmienił się w trzecim secie, kiedy Daria tak zakombinowała, że nikt nie wiedział co się dzieje. W czwartym secie wreszcie zminimalizowaliśmy własne błędy i było dobrze. Piaty był mieszanką tego co wcześniej i prowadząc 12:10 przegraliśmy do 13....

Tym co mnie najbardziej wkurwiało, był schemat: dobre przyjęcie, takie sobie rozegranie, atak w aut. W miarę przyjęcie, takie sobie rozegranie, atak w blok. Niezłe przyjęcie, słabe rozegranie, atak podbity, przeciwnicy obijają piłkę o blok. Złe przyjęcie i wrzask tych spod siatki "przyjąć!".
Jeśli pominąć błędy polegające na wpuszczeniu piłki bezpośrednio z zagrywki, to nie miało znaczenia czy dogranie było dobre czy chujowe - skuteczność ataku i tak mieliśmy żałosną.

Element po elemencie:
Atak: jak coś weszło, to wyglądało to widowiskowo. Tyle, ze na jedną piłkę która weszła, przypadała jedna piłka podbita, jedna piłka w aut i jedna czapa. Zero myślenia, walenie na oślep i tyle. Przeciwnicy za to zdobywali olbrzymie ilości punktów obijając nasz blok i robili nas jak chcieli kiwkami.
Blok: Jak wcześniej - częściej zakładaliśmy widowiskowe czapy, ale nasz blok częściej służył przeciwnikom do obijania i kolekcjonowania punktów, niż dawał nam znaczące korzyści. Przeciwnicy za to blokiem zdobywali ważne punkty.
Zagrywka: po obu stronach taka sobie, ale u nas przy zagrywce myślał tylko Wini i chyba Wilq. Jastrząb walił (i słusznie, choć mało skutecznie). Przeciwnicy kombinowali, grali przód / tył, próbowali grać skróty na prawo (bo ja tam zostawiam miejsce, tylko nie wiedzieli, ze specjalnie i że lubię takie piłki).
Przyjęcie: trudno mi porównywać, ale u nas było tak sobie. Nie fatalnie czy tragicznie, mogłoby być lepiej, gdybyśmy uniknęli głupich wpadających punktów....
Rozegranie: przeciwnicy grali raczej proste piłki i zazwyczaj ten podwójny blok był. Wini grał kiepsko. Zła odległość od siatki, 70% piłek na lewe, Jastrzębiowi wszystko niemal za wąsko....
Obrona: Daria twierdzi, ze to najlepiej grający w obronie nasi przeciwnicy. Być może. Inna sprawa, ze oni mieli często spokój gdy waliliśmy w aut, my mieliśmy czesto spokój, gdy piłka szła w aut odbita od bloku. Strasznie wpadały głupie kiwki za blok, po prostu tragedia.

W sumie to gratulacje złożyć przeciwnikom i zrobić z nas mecz szkoleniowy "jak spieprzyć mecz"

dobra, bez ociągania, czas na to czego powinniście się najbardziej obawiać:
  • Wini - 3- Kiepsko. Ani nie kiwał jak potrafi, ze środkowymi nie umiał się zgrać, Jastrzębia ściągał nieustannie do środka, w bloku tak sobie, prawie wszystko grał na lewe skrzydło. Owszem, fajnie się rzucał, ale nic z tego nie wyniknęło.

  • Jastrząb - 3- Chwilami grał, jakby uparł się, ze zdobędzie MVP. Bił mocno trudne piłki, kończył bardzo mądrze od bloku w aut, serwował, skakał, bronił. A chwilami grał po prostu strasznie, walił po autach piłki bez bloku.

  • Paweł - 2+ Na boisku Pawła było widać zasadniczo w dwóch sytuacjach - kiedy walił piłką w siatkę i kiedy nie wiedział gdzie ma się ustawić. Coś grał, przyjmował w miarę, coś próbował bronić czy atakować, ale wyglądał tak, jakby wczoraj świętowanie skończył krótko przed meczem.

  • Lolek - 3 "nierówno i w ataku i w obronie i w przyjęciu. Miewał śliczne akcje przeplatane metrowymi autami, dotknięciem metrowego autu lub zostawieniem piłki idącej wyraźnie w pole." Ten cytat sprzed dwóch tygodni niemal dokładnie oddaje grę Lolka i dzisiaj - ale wystarczyło to, by z najgorszego zawodnika stać się niemal najlepszym. Obciąża go rola jelenia w przyjęciu, dwa punkty dla przeciwników na dzień dobry w tie-breaku, ale w ataku, mimo dużej ilości autów i błedów, chyba jednak najlepszy w drużynie.

  • Wilq - 3 Nadal zagubiony na boisku. Co mu wpadało za kołnierz to wpadło, krótka mu za bardzo nie szła, przechodzące piłki kończył ze skutecznością w najlepszym przypadku taką sobie. Ale to jego serwy robiły różnicę w setach i choć nie wyglądały bardzo groźnie - przynosiły nam punkty.

  • Tomek - 3- Właściwie podobnie do Wilqa. Trochę lepiej się rozumie z Winim niż Wilq (może dlatego, że chodzi na treningi), ale zagrywkę ma zdecydowanie gorszą a pod siatką był średnio widoczny

  • Gorzki - 2+ Byłoby dużo lepiej - wprawdzie w obronie prawie bezrobotny a co mógł wziąć, brał ze zmiennym szczęściem, ale przyjęcie ok..... Tyle, ze w piątym secie nie powinien wychodzić na boisko. Nie istniał na nim, przeszedł obok tie-breaka, zawinił. Mam pretensje o 4 piłki - wszystkie wprawdzie trudne, ale gdybym się do nich ruszył, to może 2 bym uratował, może zdobylibyśmy z tego 1 punkt. Pozytyw, ze plecy mnie nie bolały, z czasem będzie lepiej.

niedziela, 19 kwietnia 2009

No Name = no emotions

Co mam powiedzieć o takim meczu? Zagraliśmy słabo i bez polotu, ale powiedzenie "gra się tak jak przeciwnik pozwala" może mieć dwa znaczenia. Ciężko zagrać dobrze z przeciwnikiem który niczego nie gra...
Eksperyment polegał na ustawieniu Czajnika na środku i Jastrzębia na ataku i już wiemy, że takie ustawienie jest bzdurne.

Jastrząb nadal ma problemy z atakiem z drugiej, a Czajnik dziś nie bardzo czuł środek.
Idealnie pokazał to trzeci set kiedy Jastrząb przeszedł na środek i nasza gra od razu znacząco się poprawiła.

Z drugiej strony t było genialne rozwiązanie - osłabiając grę Czajnika zapewniliśmy MVP Szybie - zgodnie z planem.
Bez tego sędzina pewnie dałaby się nabrać na Czajnikowe szpanowanie że niby jest taki wysoki i fajnie walnie ;P

dobra, bez ociągania, czas na to co lubicie najbardziej:
  • Wini - 4- Lepiej niż dwa tygodnie temu, ale ciągle mógłby grać lepiej, dokładniej i przede wszystkim mądrzej - np. nie rzucać krótkiej do środkowego który właśnie dograł mu piłkę dyszlem

  • Czajnik - 4 Atakował świetnie i..... nic poza tym. Był ulubionym obiektem do odbijania piłka na aut, uparł się, ze będzie przyjmował i robił to być może nawet gorzej od Lolka, zagrywka dobra ale o wiele poniżej zwykłego poziomu. Dodatkowo za każdym razem jak dałem dziś z siebie wszystko i udała mi się jakaś fajna akcja - to Czajnik to psuł.

  • Szyba - 4+ Zaczął średnio ale potem z każdym setem lepiej. Był jedynym pewnym punktem w przyjęciu, grał w obronie świetnie atakował. W pełni zasłużył na MVP i niech nie malkontenci głupot że niby "nie zasłużył".

  • Lolek - 3+ nierówno i w ataku i w obronie i w przyjęciu. Miewał śliczne akcje przeplatane metrowymi autami, dotknięciem metrowego autu lub zostawieniem piłki idącej wyraźnie w pole.

  • Wilq - 4 W pierwszym secie grał o pół klasy lepiej od Czajnika, ale drugi set obnażył jego największą słabość - jest strasznie pasywny gdy zdarzy się zamieszanie i odpuszcza drugie któe jako środkowy powinien rozegrać. Widać też problemy związane z brakiem zgrania i ogrania.

  • Jastrząb - 4+ (bez zagrywki) Kapitan Jastrząb dziś też robił co miał zrobić, a trzeci set w jego wykonaniu - klasa. Gorzej, ze z drugiej linii trochę mu jeszcze nie idzie. Inna sprawa, że nasz atakujący jak na razie na ataku zagrał 1 set z 10 w tym sezonie.

  • Jastrząb - 2 (zagrywka) O ile dwa tygodnie temu pokazał, że zagrywką może wygrywać spotkania, o tyle dziś próbował udowodnić coś zupełnie innego: czym dalej od siatki tym gorzej gra Jastrząb. O ile druga linia udawała się lub nie, o tyle zagrywka była dostępna tylko w opcji "lub nie"

  • Gorzki - 3+ Zmęczony, rozkojarzony, niedokładny - takie słowa najlepiej mnie opisują w tym meczu. To cud, że grając tak krótko i tak bylejak zdołałem zaliczyć 3 fajne akcje. Najpierw mając piłkę spadającą na palce odchyliłem tułów i rozegrałem ją dyszlem na skrzydło do Lolka - stałem w strefie ataku i nie mogłem jej rozgrywać palcami. Za drugim razem Lolek puścił szmatę w końcową linię ale jakimś cudem udało mi się ją dopaść i dograć Winiemu (a Czajnik ją spieprzył). Trzecia piłka to ta odbita od bloku które zazwyczaj wpadają mi za kołnierz - tym razem sprężyłem się, podskoczyłem i splasowałem ją Winiemu, Wini rzucił do Czajnika a Czajnik..... ją spieprzył.

czwartek, 9 kwietnia 2009

zdjęcia z pierwszych kolejek

nie chciało mi się wklejać zdjęć po kolei więc macie slide-show.

Na koniec wrzuciłem zdecydowanie najlepsze zdjęcie.

wtorek, 7 kwietnia 2009

JaaaaaaaSTRZĄB czyli pierwszy statement do przodu

Weekend zaczął się wesoło - od organizowanego przez Dzikiego turnieju na Poznańskiej, w którym wreszcie mieliśmy okazję wypróbować naszych starych-nowych zawodników, którzy nie grają z nami w lidze za karę za niską frekwencję na treningach.

Ze względu na niedostatki składu zastosowaliśmy specyficzne ustawienie, na środku stawiając najniższych w drużynie - Gorzkiego (178) i Jastrzębia (180). O ile Gorzki głównie starał się nie przeszkadzać, o tyle Jastrząb okazał się prawdziwą lokomotywą drużyny. Dla uhonorowania tego faktu, zmieniliśmy okrzyk naszej drużyny - wrzask JaaaaaSTRZĄB okazał się najwyraźniej szczęśliwy.
Niekoniecznie dla mnie, bo 9 sobotnich setów przypłaciłem potwornym bólem pleców, trwającym do dziś (i dłużej).

W niedzielę dokończyliśmy turniej, oddając jeden mecz walkowerem, co pozwoliło nam na przedostanie się na Białołękę akurat na początek meczu z Geowaleniami.

Zagraliśmy składem przypominającym nasze drugoligowe czasy - Czajnik na ataku, Wini na rozegraniu, Wilq z Jastrzębiem na środku, Gorzki na libero, na przyjęciu Szyba i Lolek (i Paweł stojący z boku). Dla dopieszczenia naszej nowej skrzydlatej maskotki pozwoliliśmy Jastrzębiowi grać również w obronie (konieczność ciągłego schodzenia z boiska bardzo mnie irytowała).

Pierwszy set nam w ogóle nie wyszedł - przegraliśmy do 20, nie było odbioru, jeśli przypadkiem był, to Wini rzucał koszmarne piłki, jeśli komuś udawało się taką piłkę uderzyć - to często prosto w przeciwnika. Dodatkowo uaktywnił się sędzia, któremu parę razy coś się zwidziało, a obrażony, ze ktoś śmie kwestionować jego wielkość, zamienił przypadkowe błędy na błędy systematyczne.

W drugim secie zmieniliśmy najsłabsze ogniwo i od tej pory wszystko zaczęło działać. Przestały wpadać koszmarnie proste piłki, nagle okazało się, ze Wini jest w stanie rzucać te piłki, wreszcie "pieprznąć prosto w kogoś" przestało być przeważającą opcją w ataku. Wszystko razem pozwoliło nam spokojnie wygrać seta do 18.

W trzecim secie nareszcie wszystkie elementy funkcjonowały jak powinny, a po drugiej stronie siatki zaczęło zgrzytać. Wynik seta, 25-12 mówi zresztą sam za siebie.

Niestety przed czwartym setem dopadło nas rozprężenie i graliśmy sobie tak byle jak, nie zwracając uwagi na małe prowadzenie przeciwników.
Na szczęście Jastrząb walnął asa po taśmie, przeciwnicy wzięli czas, po którym.... Jastrząb walnął asa po taśmie ;P. To był sygnał do odrabiania strat i już wkrótce prowadziliśmy 23:22.... I wtedy okazało się, że oprócz Geowaleni do pokonania mamy jeszcze sędziego.
Walka była zacięta, punkt za punkt, sędzia dokładał swoje w najmniej potrzebnych momentach, ale w końcu, przy Wilqowej zagrywce się udało i seta wygraliśmy do 29.

Specjalnie dla was - oceny:
  • Wini - 3+ zbyt długo wszystko co dostał rzucał o wiele za daleko od siatki. Za mało grał Jastrzębiem. Plusik za to, ze z każdą kolejną piłką coraz lepiej ustawiał się w obronie i poprawiał całość swojej gry.

  • Czajnik - 5 Zasłużone MVP. Dostawał mnóstwo piłek - Wini grał zgodnie z maksymą "jak się boisz przeciwnika to wystawiaj do Czajnika", a Cajnik nie zawodził pokładanych w nim nadziei. No i to jego serie zagrywek czyniły największe spustoszenie po przeciwnej stronie siatki.

  • Szyba - 5- Swoje zrobił, pewny w ataku, przyjmował większość piłek, był przydatny w obronie. Pozostaje jednak wrażenie, że Szyba mógłby więcej.....

  • Paweł - 5 W obronie porównywalny z Szybą, przyjmował dobrze, świetnie atakował. Trafianie piłką akurat tam gdzie nikogo nie ma to, zdaniem Darii, "albo się ma, albo się nie ma". Paweł to ma.

  • Lolek - 3 Starał się, próbował mądrze atakować, ale obawiam się, ze najlepszym co zrobił w spotkaniu, to..... zejście z boiska.

  • Wilq - 4 Wini za słabo go wykorzystywał, by mógł się wbić w pamięć. Coś tam jednak nasiekał, jego zagrywka też zła nie była

  • Jastrząb - 5+ wyśmienite spotkanie. Może Jastrząb nie ma instynku zabójcy na bloku, może wali na pałę, ale robi to niezwykle skutecznie i widowiskowo.

  • Gorzki - 3+ Katastrofalne przyjęcie - dobrze, ze omijali mnie zagrywką bo mogłaby być masakra. W obronie radziłem już sobie poprawnie, ustawiałem się gdzie trzeba, Wini dobre piłki dostawał, było fajnie. Plusik za chyba najładniejszą obronę w meczu, ale więcej pozytywów swojej gry nie widzę...

niedziela, 29 marca 2009

Zoltan

Nie róbmy jaj panowie. Było wesoło ale na oceny nie liczcie.

MVP dostał Szyba i choć moim zdaniem to dobra decyzja, to awantury by nikt nie zrobił gdyby tytuł trafił kogoś innego.
Wygraliśmy gładko zmieniając ustawienie (na dwóch, na dwóch z rozegraniem z drugiej linii, na jednego) i pewnie był nam potrzebny taki mecz w którym mogliśmy się pobawić a Jastrząb będzie mógł odpocząć od ligi.

Wynik 3-0 (25:21, 25:14, 25:16) i jakoś podobnie pomeczowy secik.

Za tydzień pełna mobilizacja, bo gramy z bezpośrednim konkurentem do awansu.


Ze spraw organizacyjnych - ciągle próbuję dopiąć sparing z Bez Komentarza

Umówiłem już prawie sparing z drużyną Bananki. Mam nadzieję, że jeden sparing na damskiej siatce i z plasowaniem zamiast ataków jakoś przeżyjecie. Kiedyś się trzeba odstresować i zmniejszyć obciążenie treningowe.

sobota, 21 marca 2009

Nowy Sezon

Zaczynamy nowy sezon. Tym razem wreszcie mamy skład kompletny o tyle, że mamy graczy na wszystkie pozycje.

Turniej kwalifikacyjny tradycyjnie poszedł nam tak, że nie warto o nim wspominać.

Przeciwników w grupie mamy nędznych i głupio byłoby nie wykorzystać szansy.

Pierwszy tydzień pauzujemy dlatego terminarz będzie znany później.

A na razie - szykujemy się do gry!

środa, 25 lutego 2009

Podziękowania

Chciałbym podziękować wszystkim za wspólną grę w drużnie ETER. Niestety z przyczyn osobistych nie mogę zagrać z Wami w letnim semestrze (sezonie). Żałuje i jest mi smutno z tego powodu, gra z Wami to była naprawde fajna zabawa.
Również chciałbym podkreślić, że nie przeszedłem do innej drużyny ani nikt mnie nie podkupił.

Zycze wam samych sukcesów i braku kontuzji.
Pozdrawiam
Andrzej

sobota, 31 stycznia 2009

W pięciu też się da

Zapewniliśmy sobie już niemal miejsce w czwórce, dzięki dzisiejszej wygranej 3-0 z Auto-Globem.
Nie rozumiem jak ludzie mogli obstawiać ich wygraną ;P

Postawiłem na nas na pewniackie 3-0 i trochę mi zrzedła mina, kiedy się zorientowałem, ze Tomek woli pisać egzamin zamiast z nami zagrać, a Lolek bardziej lubi swego współspacza niż nas i zawiódł nas zamiast kazać współspaczowi wrócić o 21.

Gdy jeszcze odkryłem, że nie mam spodenek, załamałem się kompletnie. Wini pożyczył mi swoje dresiki - pierwszy raz w życiu grałem w dresach i nie oszukujmy się - na mnie za dużych ;P

Na szczęście zagraliśmy w miarę nie najgorzej, wygraliśmy bez większej historii i z bezpieczną przewagą. Jedynie w trzecim secie musieliśmy zakombinować - najpierw roztrwoniliśmy 5 punktów przewagi daliśmy się dojść na 15-15. Potem straciliśmy 5 punktów z rzędu i z 18-20 zrobiło się 23-20. Na szczęście wtedy pod siatką byłem już ja ;P i podbiłem ze 3 lub 4 kiweczki (ok, wiem, punkty to zasługa naszych kilerów, ale to ja piszę relację, nie oni ;P) i zrobiło się 24-22, potem 24-24 i w końcu wygraliśmy.

  • Wini - 4 nie dociągał piłek przez całe boisko, wpuścił kilka zamiast bronić, ale ogółem dawał radę.

  • Szyba - 5+ W pełni zasłużone MVP. Wbijał przeciwników w ziemię, bronił, przyjmował, zagrywał asy. Tylko tak dalej.

  • Andrzej - 4 Atakował i blokował, asekurował się dobrze (choć czasami niepotrzebnie).

  • Rafał - 4 o Rafale wiadomo, że zagra dobrze i tak było tym razem.

  • Gorzki - 3+W przyjęciu i obronie brałem udział tylko czasem. Parę bloków, obron i wystaw można mi zaliczyć. 3 punkty zagrywką, 3 atakiem, 3 blokiem - bywało gorzej. Chyba najważniejszą moją piłką było przebicie na supermana w drugim secie i 3 skuteczne zagrywki w trzecim (od 15-15 do 18-15). Nie zmienia to faktu, że powrót do formy jeszcze trochę potrwa ;P

  • Lolek - 0 Jeśli twój kumpel zapomniał kluczy to sam jest sobie winien - niech se idzie na pizzę

czwartek, 29 stycznia 2009

Odrywam się od ziemi


proszę, oto dowód, że jednak jestem w stanie się oderwać od ziemi. Nie żeby jakoś wysoko, ale zawsze ;P

niedziela, 18 stycznia 2009

Osz ty dzwonek już po ptakach

A kurwa chuj
Nieobecności na meczu z El Dream były wymuszone, ale dzisiejszy mecz był najważniejszy w całym sezonie - był ostatnią szansą na drugie miejsce.
Przychodzimy w składzie praktycznie minimalnym a dwóch na absolutnym kacu. Super.

Poza tym, wkurwia mnie wieczne zwalanie winy na obronę i przyjęcie. Co by się na meczu nie działo macie jedno wyjaśnienie: "nie było przyjęcia/obrony".
Owszem przyjęcie ma duże znaczenie i rzeczywiście o wiele lepiej nam szło od połowy pierwszego seta do końca drugiego, kiedy przyjęcie było dobre. Ale przyjęcie nie może być zawsze dobre i zadaniem Winiego jest dobiec do tej piłki i zagrać ją lepiej niż przyjęcie które dostał. Nie gorzej. Nie może być tak, że każda piłka jest inna a każda zła, jak twierdzi Lolek.
Co do obrony - to nie obrona siadła w trzecim i czwartym secie. W drugim secie blok działał jak należy i albo piłki szły w glebe albo były wyjmowane. Natomiast w trzecim i czwartym secie piłki szły głównie po bloku i to co gorsza przez dziurę w bloku.
Nie da się ustawić obrony "na wypadek obicia bloku". Albo taka piłka mnie trafi i podbiję albo nie. Nie mam pretensji do bloku - nie wszystko da się wyjąć/zatrzymać. Ale cały sens gry w obronie opiera się na założeniu szczelnego, podwójnego bloku. Bez tego obrona nie działa jako element gry zespołowej tylko na farcie broniących.

Po prostu mam dosyć ciągłego zwalania winy na te same 2 elementy - niezależnie od tego jak funkcjonowały w danym meczu.

oceny pomeczowe:
  • Wini - 3 Dzisiaj poruszał się wolniej niż ostatnio, mało i nieskutecznie kiwał, ale przynajmniej nie psuł zagrywek. Krótka parę razy zadziałała, szkoda tylko, że nie mieliśmy w ogóle prawego ataku. Tłumaczenie, że nie było przyjęcia nie ma znaczenia - potrzebujemy rozgrywającego, który będzie biegał w takim razie.

  • Tomek - 4+ miał dzisiaj dobrą zagrywkę (o ile akurat nie psuł) i jego atak ze środka był chyba naszą najskuteczniejszą bronią. Bardzo fajnie grał w bloku.

  • Szyba - 4 Na w miarę równym poziomie, nieźle przyjmował, co nieco bronił, mocno atakował.

  • Lolek - 3 Nie wiem czemu uparł się grać na ataku, skoro on na ataku przy winim na rozegraniu to chodząca porażka. Odbijał się przeważnie 40 centymetrów przed linią ataku, wszystkie jego ataki w pierwszych dwóch setach dałoby się obronić z zamkniętymi oczami - wszystkie szły w to samo miejsce. Nadrabiał blokiem, ale to nie zmienia faktu, że nie przydał się drużynie.

  • Rafał - 4+ Zagrał na solidnym poziomie i niemal bez błędów. Ciągnął grę w przyjęciu i w obronie, krzyczał, mobilizował, walczył.

  • Wilq (pierwszy set) - 2 Totalny koszmar. Zero przyjęcia, zero ataku, zero obrony i asekuracji. Niemal zero.

  • Wilq (od drugiego seta) - 4+ Przesunięcie Wilqa na środek mogło odwrócić losy meczu - zakładał czapę za czapą. NIestety kac go męczył tak, że coraz bardziej zmęczony Wilq zaczął tracić na wartości.

  • Gorzki (pierwszy i drugi set) - 5- Przyjęcie albo świetne albo niezłe. W obronie z każdą chwilą lepiej - byłem tam gdzie trzeba, podbijałem piłki, miałem farta, że przeciwnicy psuli piłki przebite. Przez większą część czasu przyjmował połowę boiska, a wpierwszym secie mając koło siebie wilqa doszło do tego, że brałem całą prawą stronę i jeszcze metr na lewo.

  • Gorzki (trzeci i czwarty set) - 2+ nie wiem co się ze mną stało po drugim secie - zmęczenie albo dziura glukozowa - efekt jednak był taki, że od trzeciego seta znalazłem się poza boiskiem, poruszałem się z trudem, grałem nieuważnie, niedokładnie, bez refleksu. Zdarzały się dobre akcje, ale incydentalnie. Po prostu zjebałem.

wtorek, 13 stycznia 2009

Galeria z kolejek 1-4

w większości zdjęcia brzydkie i nieciekawe, choć czasami niektórzy są uchwyceni w zabawnych pozach...

Czekam na wasze komentarze do tych fotek
(jak znajdę chwilę to trochę podrównam ich rozmiary by nie rozwalały kolumny)