Kalendarz

niedziela, 29 listopada 2009

Eter - KS Siekiera Piła 3:0 czyli tak się bije lidera

Okazało się, że Gorzki jest najlepszą maskotką w całej lidze.
Z Gorzkim koło boiska mamy 2 zwycięstwa (3:1 i 3:0) w lidze oraz awans z pierwszego miejsca w grupie na turnieju Śródmieście Cup.
Bez Gorzkiego mamy 2 tie-breaki (skuteczność 50%) i porażkę w ćwierćfinale turnieju.

Ad rem
Spotkanie Eter - KS Siekiera Piła zapowiadało się na szybkie spotkanie. Z jednej strony "beniaminek" znany z tego, że zawsze, jeśli tylko chce, umie zagrać co najmniej równie głupio jak rywal. W tym sezonie 2 tie-breaki i wygrana z jednym z outsiderów.
Z drugiej strony lider, dawny pierwszoligowiec (choć pod inną nazwą), kandydat do awansu.
Te przewidywania odzwierciedlone były w przewidywaniach w Typermanii. 2 razy 3:0, 7 razy 3:1 dla naszych przeciwników przeciwko 3:2 i 3:1 dla nas (ok, ja liczyłem, ze będzie lepiej, ale głupio zatypowałem ostrożnie).


Z początku wyglądało to tak sobie - przeciwników 8, nas 6, ale w tym ja, bo Szybuś jakoś nie chciał się pojawić. U nas luz i jakieś dziwne kombinacje, przeciwnicy próbują rozwalić piłkę o podłogę. Cóż, to już nie jest trzecia liga, gdzie wszystkich tłamsiliśmy wzrostem jak widać ;P

Plan na mecz (opracowany z resztą już tydzień temu) był prosty - Wini rzuca, Jastrząb gra jako jedyny środkowy na przekątnej z Winim, Mariusz z Czajnikiem na prawym, Szyba z Pawłem na lewym.
Ustawiłem Winiego tradycyjnie w polu zagrywki, Czajnik na dwójce - żeby stał koło Winiego (czyli daleko od Jastrzębia) i zmieniał się z Winim ze środka na prawe, dalej Paweł, Jastrząb, Mariusz (najlepiej z pozostałych radzi sobie z prawym skrzydłem) i Szyba.

Wygrałem przyjęcie w losowaniu i poszło. Pierwszy punkt dla nas, Czajnik na zagrywkę i po kolei- czapa, as, czapa, kontra. Przeciwnicy próbowali grać środkiem, pewnie we wcześniejszych meczach wszystko im środkiem wchodziło, zobaczyli 1,8 metra Jastrzębia, podpalili się i..... dostali 2 czapy w pierwszych 3 próbach ;P
Jak mawia stare siatkarskie powiedzenie: "mocniej walisz, szybciej ci piłka pod buty wróci".

Wychodziło nam niemal wszystko. Przeciwnicy próbowali nas straszyć zagrywką, ale nie bardzo im szło, sami mieli dwoje jeleni w odbiorze (Mariusz szczególnie celował w znęcaniu się upierdliwą zagrywką) i nie mieli pomysłu jak się przebić przez blok.
O obrazie spotkania może świadczyć, że kiedy w połowie seta przyszedł Tomek Przychodzień fotografować, a przeciwnicy poprosili o czas przy stanie 18:9, zarządziłem atak z podwójnej krótkiej specjalnie dla fotografa.

Oczywiście zemściło się to na nas, bo Jastrząb podwójną krótką zabrał Czajnikowi spod ręki, a wkrótce potem popsuł zagrywkę, ale przewaga okazała się więcej niż wystarczająca i wygraliśmy seta do 14.


W drugim secie zaczęliśmy tym samym ustawieniem - tym razem sygnał do ataku dał Wini, wyciągając na dzień dobry kilka punktów zagrywką. Pewna w tym zasługa Jastrzębia, który robił wszystko na boisku. Jak Wini krzyczał "ja" to się odsuwał, jak Wini krzyczał "bierz" to rozgrywał, jak trzeba to bronił, blokował, atakował. Odskoczyliśmy ładnie i już planowaliśmy jak ładnie tego seta zakończyć, kiedy "Boruc" zaczął nas trafiać piekielnie mocną zagrywką.

Szkoda, że kiedy Mariusz przyjął niedokładnie, Paweł miał piłkę 2 metry od siebie i kotarę odsuniętą przeze mnie i przez Czajnika i.... się zatrzymał. Chwilę potem instynktowna obrona Mariusza, piłka leci w stronę Szyby, ten odruchowo podbija, ale zanim to zrobił gwizdek sędziego, który przed czasem przerwał akcję wychodząc z założenia, że i tak nam się nie uda.

Na szczęście to był jedyny błąd sędziego w całym meczu, a i nam znudziły się Mikołajki. Wprawdzie przeciwnicy utrzymywali dystans aż do stanu 20:18, ale końcówkę już przegrali wyraźnie, a całego seta do 20.

W trzecim secie wyciągnąłem wnioski z postawy chłopaków i kazałem im się cofnąć jedno ustawienie - w ten sposób zdobyliśmy punkt po przyjęciu, a na zagrywkę powędrował Wini. Efekt spełnił wszelkie moje oczekiwania i tradycyjnie w tym meczu przeciwnicy wzięli czas zanim zdobyli jakikolwiek punkt (no, może jeden - następny z zagrywką był Czajnik). Niewiele im to pomogło. Przewagę utrzymywały czapy Szyby - w tym genialny pojedynczy blok przy którym Szyba obstawił piłkę ze wszystkich stron, ataki Pawła, Szyby i Mariusza i ogólnie świetna postawa wszystkich.

Od 20:12 prosiłem wszystkich po kolei by dali mi zwiedzić boisko w tym meczu, dopiero Mariusz się ulitował, ale nie omieszkał wcześniej poznęcać się nade mną.
Przy stanie 24:17 wszedłem na boisko po raz pierwszy w tym sezonie i przerażeni przeciwnicy na wszelki wypadek zakończyli mecz atakiem w siatkę.


Odpowiedź na pytanie, czy to my zagraliśmy dobrze, czy przeciwnicy słabo, nie jest taka oczywista. Uważam, że zagraliśmy dobrze i nie pozwoliliśmy przeciwnikom zagrać inaczej niż źle.
Oni próbowali grać mocną zagrywką, co mogło skutkować, jeśli trafiali w srających po gaciach przeciwników - a u nas pomijając połowę drugiego seta przyjęcie było wyśmienite, również dzięki temu, że często przyjmowaliśmy czwórką.
My odpowiedzieliśmy zagrywką mocną, ale urozmaiconą i przede wszystkim celną, na dodatek złośliwie wykorzystując ich najsłabsze punkty w przyjęciu.

Dobrą dotychczasową passę KS Siekiera Piła mogło też zawdzięczać dynamicznym atakującym i częstemu graniu przez środek. Środek to zabójcza broń, siła to fajna rzecz, ale nasz blok działał dzisiaj naprawdę świetnie. Więcej ataków zatrzymało się na bloku (wliczając to co weszło między blok i siatkę oraz wszystkie blok-aut) niż minęło blok dając okazję do gry w obronie.

Mimo narzekań, ze niewiele podbijaliśmy, nie uważam wcale, żebyśmy grali w obronie źle. Było trochę błędów, ale raczej niewiele było okazji do spektakularnych obron - w tym elemencie zresztą przeciwnicy w ogóle grali słabo.
No i rzecz ostatnia, ale równie ważna jak poprzednie - atmosfera! U nas wszyscy cieszyli się grą, dzięki swobodzie jaką zapewnia wcześnie uzyskane prowadzenie, przeciwnicy mieli do siebie nawzajem pretensje.

Cieszy mnie, że wreszcie wszyscy grający są w wysokiej formie - może jeszcze nie najwyższej, ale w porównaniu z początkiem sezonu widzę w kilku przynajmniej przypadkach znaczącą poprawę.



Na specjalne życzenie Jastrzębia system ocen powraca.
  • Paweł 4+ jeszcze musi pograć z nami, by w pełni dopasować swoją grę do naszych potrzeb. Nie zorientował się w akcji z kotarą, nie zwrócił uwagi, że powinien się przesunąć gdy przeciwnik gra zza antenki.
    Jedyny który w pełni poszedł na agresywną wymianę ciosów - na szczęście mimo monotonii w ataku, ze świetnym skutkiem. Przyjmował trochę mniej od pozostałych, ale żadnych seryjnych błędów w przyjęciu nie zauważyłem

  • Jastrząb 4+ Początek fenomenalny. Człowiek orkiestra. Kluczowa postać pierwszego seta (chociaż spieprzył zdjęcie).
    Gorzej, że później zaczął robić głupie błędy. Władował się rozgrywającemu przeciwników, nie skakał do kiwającego rozgrywającego, w kolejnej piłce skoczył do rozgrywającego, a poszła krótka. W trzecim secie rozegrał pół metra w boisko zawodników i metr za antenę.

  • Mariusz 5 Bardzo mądra i skuteczna zagrywka, najlepsze chyba przyjęcie, mądry, często nawet plasowany atak - niemniej bardzo skuteczny. Moim zdaniem za mało piłek dostawał. Zagrywką skutecznie celował po jeleniach.

  • Czajnik 5+ Grał o wiele mnie niż nas do tego przyzwyczaił, jakby Wini celowo go oszczędzał, na szczęście nie zawodził w kluczowych momentach. Plusik w pełni zasłużony za zagrywkę. Z drugiej linii atakować nie musiał, kilka piłek przyjął, coś wybronił i, jak to Czajnik, robił dobrą atmosferę w ekipie.

  • Szyba 6- Wysłuchał moich rad sprzed tygodnia - "jeśli nie musisz, to nie wal, naucz się mijać, kiwać i obijać blok".
    Pomyślał i stwierdził: "takimi duperelami się zajmę jak będę takim starym pierdzielem jak Gorzki".
    No i wyszło na jego. Dobra zagrywka, wyśmienita gra pojedynczym blokiem, świetne przyjęcie, niezła asekuracja i przede wszystkim fenomenalny atak. Najbardziej widowiskowy był atak na opadający blok (przeciwnicy zdążyli spaść pod siatkę) i zarąbisty atak z niedociągniętej, za niskiej piłki na podwójnym bloku po takim skosie.... po takim skosie... no normalnie przypomniał mi się ten filmik:

    nawet numer na koszulce się zgadza

  • Wini 6- W poprzednim meczu Piter powiedział "Czajnik nie kończył, Jastrząb nie kończył, Szyba nie kończył. Jak nikt nie kończy to wina rozgrywającego i trzeba było mnie zdjąć". Przez analogię, jeśli wszyscy kończyli jak opętani, to znaczy, że Wini rzucał świetnie.
    Do tego robił serie punktów zagrywką, wprawdzie narzekał, że za wolno się rusza w bloku (ma rację, stąd minus), ale fajne przepychanki na siatce mu się udały i całkiem sporo bronił. Cytując Mariusza "Wszystkie piłki miałem na pojedynczym lecącym lub opadającym bloku" - i tak ma być. W pełni zasłużony mvp ;P

sobota, 21 listopada 2009

Najlepszy mecz w historii Eteru

W turnieju Śródmieście Cup trafiliśmy jak zwykle na Wykształciuchów, jakiś dziwnych ludków i "Praga - Team"
Meczerzgywane były do dwóch wyganych setów do 21, tie-break do 15.
Mecz z Wykształciuchami był typowy dla Eteru. Wprawdzie wygraliśmy pierwszego seta, ale w drugim zaczęliśmy od 0-7 i mimo ofiarnej pogoni przegraliśmy i drugi, i trzeci set.
Dziwne ludki grały jak grały, ale Eter zawsze potrafi sie dopasować do gorszego przeciwnika, więc o wynik drżeliśmy do końca.

Mecz, któremu ten wpis zawdzięcza tytuł, to ostatni mecz z fazy grupowej turnieju, Eter - Praga Team.
Zaczęliśmy w składzie Wini na rozegraniu, Piter z Szybą na przyjęciu, Wilq z Wygosem na środku, Czajnik na ataku, Marcin na libero i Lolek ze mną na ławie ;P

Cały mecz wyglądał cały czas podobnie - zażarta walka punkt za punkt, żadna ze stron nie mogła odskoczyć zbyt daleko. Było 19-20 gdy Piter poszedł na zagrywkę. 27-27, gdy Piter wylądował na zagrywce po raz kolejny - czyli na 6 serwujących zdobyliśmy 2 punkty przy naszej zagrywce i straciliśmy 1 przy zagrywce przeciwników.

Set skończyliśmy po długiej i wyczerpującej akcji, po której Wygos mógł się spokojnie odegrać za moje docinki na temat jego obrony: "lepiej mądrze stać niż głupio biegać" ;P. W ostatniej akcji, Wygos 3 razy obronił piłkę zanim Czajnik ją skończył. W tym czasie na drugim boisku skończył się cały mecz.

Ponieważ Wilq zaczął niedomagać zdrowotnie, plan na drugi set był prosty - Wini czeka na rozwój wypadków i wejdzie tam gdzie był potrzebny - za wilqa albo za lolka.
Niestety drugi set poszedł nam słabiej, częściej goniliśmy niż prowadziliśmy, lolek rzucał dość losow i ciężko korzystał z Czajnika.
W końcówce dokonaliśmy więc zmiany taktycznej - gdy Czajnik poszedł na zagrywkę, wprowadziliśmy Winiego właśnie za niego, a Lolek z rozgrywającego stał sie atakującym, co przypieczętował natychmiastowym skutecznym atakiem.
Zmiana nie pomogła niestety, najpierw spieprzył chyba Lolek, potem Winiemu piłka została w paluchach i przegraliśmy seta 19-21.

W trzecim secie zaczęliśmy po "pechowej" stronie - tam gdzie zawsze przegrywaliśmy - i udało nam się doprowadzić do zmiany stron przy naszym prowadzeniu 8-7. Przewagę udało się utrzymać i cały set wygraliśmy 15-13.

parę dodatkowych szczegółów
  • Lolek może i gra na rozegraniu ale w trzeciej lidze... zbyt niedokładnie, ale z drugiej strony - o wiele lepiej niż ktokolwiek się spodziewał.

  • Czajnik Po prostu genialnie. Wykorzystywany regularnie, wzbudził podziw u przeciwników. Najlepiej zapamiętałem niesamowite zagranie, gdy z drugiej linii obił delikatnie blok.

  • Piter Grał nieźle, bardzo fajnie w przyjęciu i odbiorze ale wyraźnie pomijany wystawą. Za to jego zagrywka przesądziła o losach pierwszego seta.

  • Szyba Na początku średnio, dostał nawet najśliczniejszą czapę w meczu. Jednak z każdą piłką grał coraz lepiej i to on pociągnął połowę drugiego i trzeciego seta.

  • Wilq Fajnie grał dopóki nie umarł. Potem bez sensu szedł do piłki i się męczył tylko po to, by w następnej akcji pójść do piłki nie skoczyć, chociaż tym razem ją dostał.

  • Wygos Zajebista ściana i wielka łapa. Rządził na boisku od początku do końca.

  • Marcin Ledwo założył moją koszulkę od razu zagrał 3 razy lepiej niż zwykle. Przyjęcie świetne, po boisku się zwijał jakby miał ADHD, podkładał łapska tam gdzie powinien.

  • Wini Mimo, ze schorowany, to on grał w wygranym secie, lolek w przegranym. I starczy.


Tym co najbardziej mi się podobało w meczu to zaciętość i wyrównany poziom obu drużyn.
Tym co najbardziej podobało mi się w naszej grze, to fakt, że zawsze znalazł się ktoś, kto pociągnął grę i brał na siebie odpowiedzialność.

środa, 18 listopada 2009

Update

Piter nie przydał się za bardzo, ale skoro ToMeK złapał go na kilku fajnych zdjęciach, to dorzucę

blok:
Od Eter-Weź Pigułkę


i rzut:
Od Eter-Weź Pigułkę

poniedziałek, 16 listopada 2009

3-1 z Weź Pigułkę czyli Łukasz Jastrzębski zawsze zwycięski

Mecz Eter - Weź Pigułkę był, przynajmniej teoretycznie, spotkaniem beniaminka z kandydatem do awansu.
Ktoś z zewnątrz, kierując się takim opisem łatwo mógłby przed meczem pomylić drużyny - przybyło nas 11 umundurowanych facetów (+trener + 3 kibicki), a po drugiej stronie stała zbieranina od Sasa do Lasa. Ale, jak powszechnie wiadomo, nie wygląd się liczy ani ilość, jeno jakość ;P

Pierwszy set był przerażający w wykonaniu obu drużyn. Przeciwnicy połowę zagrywek serwowali w siatkę, ale grali nieźle w polu, a przynajmniej Eter nie kończył w ogóle ataków. Porażająca niemoc udzieliła się nawet kibicom, którzy bez większego zainteresowania obserwowali Dariowe wysiłki wprowadzenia jakiegoś ładu w drużynie.
Dzięki roztargnieniu przeciwników tradycyjna wysoka przegrana w pierwszym secie miała niezbyt wysoki wymiar, przegraliśmy 25:19.

Skład: Piter (Mariusz), Szyba, Wilq, Czajnik (Wini), Paweł, Jastrząb, Dziki


Na szczęście nikt nie zwiesił głowy, humory dopisywały, Daria zarządziła zmianę i w drugim secie zagraliśmy zdecydowanie lepiej. Lepiej nie oznacza dobrze, musieliśmy obronić 2 piłki setowe, zanim udało się zakończyć seta chyba 27:25. Jedynym highlitem z tego seta była sytuacja, kiedy ofiarnie broniąc piłkę Dziki dostał solidnego kopniaka w kostkę. To był najwyraźniej impuls którego potrzebował, ponieważ od tej pory grał o wiele lepiej.

Skład: Wini, Szyba, Wilq, Czajnik, Mariusz, Jastrząb, Dziki


Trzeci set rozpoczął się w miarę normalnie, do momentu kiedy na zagrywkę weszła Zuza i zrobiła na boisku "Eter średniowiecza" - 12:6. Na trybunach rozległy się zaniepokojone głosy: "zapowiada się kolejny tie-break", "jak tak dalej będą grać to nawet i tie-break nie". Na odpowiedź jednak nie trzeba było długo czekać. Przy 7:14 na zagrywkę powędrował Mariusz i przeciwnicy na swój piętnasty punkt czekali tak długo, że dał on im jedynie wyrównanie.
Oczywiście nie bylibyśmy Eterem, gdybyśmy nie dali przeciwnikom szansy na zwycięstwo i tradycyjne 2 setbole trzeba było obronić, ale ostatecznie set padł naszym łupem.

Skład: Wini, Mariusz, Jastrząb, Czajnik, Szyba(Paweł), Wilq(Wygos), Dziki


Czwarty set był już jednostronny. Wreszcie graliśmy lekko skoncentrowani (co się stanie jak zaczniemy grac skoncentrowani to ja nie wiem), rozszalał się Jastrząb i wygraliśmy gładko do 21.

Skład: Wini, Paweł, Wygos, Czajnik, Mariusz, Jastrząb, Dziki.

Mogę się gdzieś mylić co do składów, a zwłaszcza zmian


Osoba po osobie.

  • Mariusz
    Skromniś.
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Zdaniem składu szkoleniowego, najlepszy zawodnik na boisku. Kropka. A nawet wykrzyknik!
    Wygraliśmy wszystkie sety w których wyszedł w podstawowym składzie. To jego zagrywka uratowała nam trzeciego seta. Oficjalnie MVP nie został tylko dlatego, że nie sprawiał wrażenia, że ma skrzydła, piłka po jego atakach nie zmieniała się w placek na trzecim metrze i nie epatował sędziego błyszczącym potem na odsłoniętych bicepsach (jak pewien szpaner, który tytuł dostał).
    Zamiast tego grał pewnie we wszystkich elementach, mordował nietrudną z pozoru zagrywką, kończył nawet piłki, które dostał za plecy:
    Od Eter-Weź Pigułkę

    Niech trzyma formę i omijają go kontuzje a będzie dobrze.


  • Jastrząb
    Zdecydowanie najbardziej widowiskowy zawodnik.
    Od Eter-Weź Pigułkę

    W dodatku rozkręcał się z każdym setem, zacierając przeciętne wrażenie z początku spotkania.
    Co jak co, ale trzeba przyznać, że średni wzrost, nie przeszkadza mu skakać do bloku wyżej niż Wini
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Na wysokość Czajnika
    Od Eter-Weź Pigułkę


    A Mariuszowi kazał wąchać swoje pachy
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Przeciwnicy mieli chyba solidnie w gaciach, za kazdym razem gdy piłka szła do niego:
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Nic dziwnego, ze gra szła w sporym stopniu środkiem - siły na tym fragmencie frontu były wybitnie nierówne:
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Niestety, to, co Jastrząb wyprawiał w polu zagrywki zasłużyło tylko na cytat: "ale Jastrząb grał kupę". Ma nad czym chłopak pracować.


  • Czajnik
    Czajnik po nartach zrobił to, czego się po nim spodziewałem. Jak już się rozgrzał i rozruszał, to co miał walnąć z drugiego piętra, to walnął
    Od Eter-Weź Pigułkę


    co miał sprytnie kiwnąć, to kiwnął
    Od Eter-Weź Pigułkę


    co miał przywalić z trudnej pozycji, to przywalił
    Od Eter-Weź Pigułkę


    a co miał podbić to podbił (nawet jak mu się Wini nagle w bloku schował)
    Od Eter-Weź Pigułkę


    no i last but not least wreszcie wyszła mu sztuczka z odsunięciem kotary ;P Jestem z niego dumny, bo wyglądało to jakby idealnie wytrenowane.


  • Paweł

    Paweł Poszytek, z niego jest pożytek. Nie marudzi, gra dobrze, ma warunki i możliwości, chociaż jest trochę prawdy w cytacie "apropo jeszcze pawla poszytka....to sie cholernie stresuje i glupieje na emczach" (pisownia oryginalna)
    Gdyby był trochę głośniejszy to pewnie częściej zaczynałby w pierwszym składzie.
    Nie przyglądałem mu się zbytnio, ale wydaje mi się że zastępujac Szybe uspokoił i poprawił troche grę. 2 fotki:

    Od Eter-Weź Pigułkę

    Od Eter-Weź Pigułkę




  • Wini
    Wini potrzebuje na meczu Darii - żeby ktoś go wspierał, Pitera - żeby miał świadomość, że ktoś go może zmienić. Poza tym przydałoby się, żeby obserwowanie biegnącego Winiego nie kojarzyło się z geologią.
    Najważniejsze jednak, że żarcik:
    -Wini będzie?
    -Wini będzie siedzieć.
    -To po co przyjeżdża?
    -A kto Darię przywiezie?
    okazał się błędny. Wini się poprawił i grał nawet przyzwoicie...

    Niestety Kama nieszczególnie była zainteresowana Winim, więc jedyne jego zdjęcie wklejam na dowód, że starał się chłopak:
    Od Eter-Weź Pigułkę



  • Szyba
    Szyba zaczął grę w pierwszym składzie, ale sam przyznaje ostatnio, że musi popracować nad sobą.
    W meczu z Weź Pigułkę za często nadziewał się na blok
    Od Eter-Weź Pigułkę


    albo dostawał czapę
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Może dlatego, że Szyba to przecież specjalista od szybkich piłek
    Od Eter-Weź Pigułkę


    Nie grał źle, ale konkurencja coraz skuteczniej depcze mu po piętach.


  • Wygos
    Dłuuuugo czekał na swoja szansę, ale w końcu odpłacił Darii za zaufanie i zasłużył sobie na przydomek "Wygos Wielka Łapa"
    Od Eter-Weź Pigułkę

    (zdjęcia z ataków nie zachowały się, a szkoda)

    W bloku wzbudzał popłoch i przerażenie. Nawet 195 centymetrów i 105 kilo Winiego nie mogło się czuć bezpiecznie
    Od Eter-Weź Pigułkę


    W obronie
    Od Eter-Weź Pigułkę

    niewzruszony
    Od Eter-Weź Pigułkę

    niczym skała
    Od Eter-Weź Pigułkę



  • Dziki
    Cytując klasyka: "Grałeś niczym dupa aż do momentu gdy dostałeś kopa w kostkę, a potem grałeś tak, ze chyba ja powinienem dostać kopa w kostkę, co bym za szybko na boisko nie wrócił".
    Może i spędził pół meczu na prostych nogach
    Od Eter-Weź Pigułkę


    ale kiedy było trzeba, to się zwijał
    Od Eter-Weź Pigułkę

    biegał
    Od Eter-Weź Pigułkę

    i rzucał
    Od Eter-Weź Pigułkę


  • Wilq
    Wilq grał, ale po prawdzie nie zwróciłem na niego większej uwagi.
    Niewątpliwie jednak umie walnąć
    Od Eter-Weź Pigułkę


    chociaż się garbi
    Od Eter-Weź Pigułkę


    i to tak że się niższy od Darii robi
    Od Eter-Weź Pigułkę




  • Piter
    Zagrał w pierwszym secie, w którym Czajnik nie kończył, Jastrząb nie kończył i w ogóle nie było niczego.
    A jeśli nikomu nie idzie, to trzeba zdjąć rozgrywającego.
    Minus za "na tego z butami i włosami" co tak rozśmieszyło Mariusza, że popsuł swoją jedyną zagrywkę w meczu. To była chyba piłka meczowa.
    Minus dla Pitera


  • Gorzki
    Absolutnie bezużyteczny. Kapitanowanie i formalności zwalił na Winiego, prowadzenie drużyny na Darię, robienie zdjęć na Kamę. Siedział tylko i punkty przewracał.....



Wszystkie zdjęcia macie w galerii:
http://picasaweb.google.com/gorzki/EterWezPiguKe?feat=directlink
uzupełnię podpisami kiedyś....

Nowy sezon

Dłuższa przerwa w funkcjonowaniu bloga wynikała z mojego lenistwa i kontuzji - nie chciało mi się ruszyć tyłka, żeby obejrzeć chłopaków na żywo, a nikt za mnie relacji napisać nie miał ochoty.

W skrócie więc:
Mimo porażki z NDM wygraliśmy to co trzeba w sezonie poprzednim, w tym pojedynek z bezposrednim rywalem do awansu 3:0 (25:17, 25:18, 25:17).
Tym samym, nowy sezon rozpoczynamy w drugiej lidze.
Drobne zmiany w składzie - powrót na stałe Czajnika i Pitera, Wygos za Tomka, Mariusz za Lolka, Dziki za mnie (na razie przynajmniej).

Cel - awans do wyższej połówki. Cel minimum - utrzymanie w lidze ;P. Cel maksimum - wygrać każdego seta którego da się wygrać.

Nie ociągając się więc, skład:
  • Rozegranie
    Wini
    Piter

  • Atak
    Czajnik
    Mariusz

  • Przyjęcie
    Szyba
    Paweł
    Rafał

  • Blok
    Jastrząb
    Wygos
    Wilq

  • Libero
    Dziki
    Marcin
    Gorzki
    Daria



Pierwsze dwa mecze - średnio.
Wygraliśmy 3-2 z brofanami i przegralismy 3-2 z Volupem.
Bierzemy się za siebie i jedziemy dalej ;P