Z Gorzkim koło boiska mamy 2 zwycięstwa (3:1 i 3:0) w lidze oraz awans z pierwszego miejsca w grupie na turnieju Śródmieście Cup.
Bez Gorzkiego mamy 2 tie-breaki (skuteczność 50%) i porażkę w ćwierćfinale turnieju.
Ad rem
Spotkanie Eter - KS Siekiera Piła zapowiadało się na szybkie spotkanie. Z jednej strony "beniaminek" znany z tego, że zawsze, jeśli tylko chce, umie zagrać co najmniej równie głupio jak rywal. W tym sezonie 2 tie-breaki i wygrana z jednym z outsiderów.
Z drugiej strony lider, dawny pierwszoligowiec (choć pod inną nazwą), kandydat do awansu.
Te przewidywania odzwierciedlone były w przewidywaniach w Typermanii. 2 razy 3:0, 7 razy 3:1 dla naszych przeciwników przeciwko 3:2 i 3:1 dla nas (ok, ja liczyłem, ze będzie lepiej, ale głupio zatypowałem ostrożnie).
Z początku wyglądało to tak sobie - przeciwników 8, nas 6, ale w tym ja, bo Szybuś jakoś nie chciał się pojawić. U nas luz i jakieś dziwne kombinacje, przeciwnicy próbują rozwalić piłkę o podłogę. Cóż, to już nie jest trzecia liga, gdzie wszystkich tłamsiliśmy wzrostem jak widać ;P
Plan na mecz (opracowany z resztą już tydzień temu) był prosty - Wini rzuca, Jastrząb gra jako jedyny środkowy na przekątnej z Winim, Mariusz z Czajnikiem na prawym, Szyba z Pawłem na lewym.
Ustawiłem Winiego tradycyjnie w polu zagrywki, Czajnik na dwójce - żeby stał koło Winiego (czyli daleko od Jastrzębia) i zmieniał się z Winim ze środka na prawe, dalej Paweł, Jastrząb, Mariusz (najlepiej z pozostałych radzi sobie z prawym skrzydłem) i Szyba.
Wygrałem przyjęcie w losowaniu i poszło. Pierwszy punkt dla nas, Czajnik na zagrywkę i po kolei- czapa, as, czapa, kontra. Przeciwnicy próbowali grać środkiem, pewnie we wcześniejszych meczach wszystko im środkiem wchodziło, zobaczyli 1,8 metra Jastrzębia, podpalili się i..... dostali 2 czapy w pierwszych 3 próbach ;P
Jak mawia stare siatkarskie powiedzenie: "mocniej walisz, szybciej ci piłka pod buty wróci".
Wychodziło nam niemal wszystko. Przeciwnicy próbowali nas straszyć zagrywką, ale nie bardzo im szło, sami mieli dwoje jeleni w odbiorze (Mariusz szczególnie celował w znęcaniu się upierdliwą zagrywką) i nie mieli pomysłu jak się przebić przez blok.
O obrazie spotkania może świadczyć, że kiedy w połowie seta przyszedł Tomek Przychodzień fotografować, a przeciwnicy poprosili o czas przy stanie 18:9, zarządziłem atak z podwójnej krótkiej specjalnie dla fotografa.
Oczywiście zemściło się to na nas, bo Jastrząb podwójną krótką zabrał Czajnikowi spod ręki, a wkrótce potem popsuł zagrywkę, ale przewaga okazała się więcej niż wystarczająca i wygraliśmy seta do 14.
W drugim secie zaczęliśmy tym samym ustawieniem - tym razem sygnał do ataku dał Wini, wyciągając na dzień dobry kilka punktów zagrywką. Pewna w tym zasługa Jastrzębia, który robił wszystko na boisku. Jak Wini krzyczał "ja" to się odsuwał, jak Wini krzyczał "bierz" to rozgrywał, jak trzeba to bronił, blokował, atakował. Odskoczyliśmy ładnie i już planowaliśmy jak ładnie tego seta zakończyć, kiedy "Boruc" zaczął nas trafiać piekielnie mocną zagrywką.
Szkoda, że kiedy Mariusz przyjął niedokładnie, Paweł miał piłkę 2 metry od siebie i kotarę odsuniętą przeze mnie i przez Czajnika i.... się zatrzymał. Chwilę potem instynktowna obrona Mariusza, piłka leci w stronę Szyby, ten odruchowo podbija, ale zanim to zrobił gwizdek sędziego, który przed czasem przerwał akcję wychodząc z założenia, że i tak nam się nie uda.
Na szczęście to był jedyny błąd sędziego w całym meczu, a i nam znudziły się Mikołajki. Wprawdzie przeciwnicy utrzymywali dystans aż do stanu 20:18, ale końcówkę już przegrali wyraźnie, a całego seta do 20.
W trzecim secie wyciągnąłem wnioski z postawy chłopaków i kazałem im się cofnąć jedno ustawienie - w ten sposób zdobyliśmy punkt po przyjęciu, a na zagrywkę powędrował Wini. Efekt spełnił wszelkie moje oczekiwania i tradycyjnie w tym meczu przeciwnicy wzięli czas zanim zdobyli jakikolwiek punkt (no, może jeden - następny z zagrywką był Czajnik). Niewiele im to pomogło. Przewagę utrzymywały czapy Szyby - w tym genialny pojedynczy blok przy którym Szyba obstawił piłkę ze wszystkich stron, ataki Pawła, Szyby i Mariusza i ogólnie świetna postawa wszystkich.
Od 20:12 prosiłem wszystkich po kolei by dali mi zwiedzić boisko w tym meczu, dopiero Mariusz się ulitował, ale nie omieszkał wcześniej poznęcać się nade mną.
Przy stanie 24:17 wszedłem na boisko po raz pierwszy w tym sezonie i przerażeni przeciwnicy na wszelki wypadek zakończyli mecz atakiem w siatkę.
Odpowiedź na pytanie, czy to my zagraliśmy dobrze, czy przeciwnicy słabo, nie jest taka oczywista. Uważam, że zagraliśmy dobrze i nie pozwoliliśmy przeciwnikom zagrać inaczej niż źle.
Oni próbowali grać mocną zagrywką, co mogło skutkować, jeśli trafiali w srających po gaciach przeciwników - a u nas pomijając połowę drugiego seta przyjęcie było wyśmienite, również dzięki temu, że często przyjmowaliśmy czwórką.
My odpowiedzieliśmy zagrywką mocną, ale urozmaiconą i przede wszystkim celną, na dodatek złośliwie wykorzystując ich najsłabsze punkty w przyjęciu.
Dobrą dotychczasową passę KS Siekiera Piła mogło też zawdzięczać dynamicznym atakującym i częstemu graniu przez środek. Środek to zabójcza broń, siła to fajna rzecz, ale nasz blok działał dzisiaj naprawdę świetnie. Więcej ataków zatrzymało się na bloku (wliczając to co weszło między blok i siatkę oraz wszystkie blok-aut) niż minęło blok dając okazję do gry w obronie.
Mimo narzekań, ze niewiele podbijaliśmy, nie uważam wcale, żebyśmy grali w obronie źle. Było trochę błędów, ale raczej niewiele było okazji do spektakularnych obron - w tym elemencie zresztą przeciwnicy w ogóle grali słabo.
No i rzecz ostatnia, ale równie ważna jak poprzednie - atmosfera! U nas wszyscy cieszyli się grą, dzięki swobodzie jaką zapewnia wcześnie uzyskane prowadzenie, przeciwnicy mieli do siebie nawzajem pretensje.
Cieszy mnie, że wreszcie wszyscy grający są w wysokiej formie - może jeszcze nie najwyższej, ale w porównaniu z początkiem sezonu widzę w kilku przynajmniej przypadkach znaczącą poprawę.
Na specjalne życzenie Jastrzębia system ocen powraca.
- Paweł 4+ jeszcze musi pograć z nami, by w pełni dopasować swoją grę do naszych potrzeb. Nie zorientował się w akcji z kotarą, nie zwrócił uwagi, że powinien się przesunąć gdy przeciwnik gra zza antenki.
Jedyny który w pełni poszedł na agresywną wymianę ciosów - na szczęście mimo monotonii w ataku, ze świetnym skutkiem. Przyjmował trochę mniej od pozostałych, ale żadnych seryjnych błędów w przyjęciu nie zauważyłem - Jastrząb 4+ Początek fenomenalny. Człowiek orkiestra. Kluczowa postać pierwszego seta (chociaż spieprzył zdjęcie).
Gorzej, że później zaczął robić głupie błędy. Władował się rozgrywającemu przeciwników, nie skakał do kiwającego rozgrywającego, w kolejnej piłce skoczył do rozgrywającego, a poszła krótka. W trzecim secie rozegrał pół metra w boisko zawodników i metr za antenę. - Mariusz 5 Bardzo mądra i skuteczna zagrywka, najlepsze chyba przyjęcie, mądry, często nawet plasowany atak - niemniej bardzo skuteczny. Moim zdaniem za mało piłek dostawał. Zagrywką skutecznie celował po jeleniach.
- Czajnik 5+ Grał o wiele mnie niż nas do tego przyzwyczaił, jakby Wini celowo go oszczędzał, na szczęście nie zawodził w kluczowych momentach. Plusik w pełni zasłużony za zagrywkę. Z drugiej linii atakować nie musiał, kilka piłek przyjął, coś wybronił i, jak to Czajnik, robił dobrą atmosferę w ekipie.
- Szyba 6- Wysłuchał moich rad sprzed tygodnia - "jeśli nie musisz, to nie wal, naucz się mijać, kiwać i obijać blok".
Pomyślał i stwierdził: "takimi duperelami się zajmę jak będę takim starym pierdzielem jak Gorzki".
No i wyszło na jego. Dobra zagrywka, wyśmienita gra pojedynczym blokiem, świetne przyjęcie, niezła asekuracja i przede wszystkim fenomenalny atak. Najbardziej widowiskowy był atak na opadający blok (przeciwnicy zdążyli spaść pod siatkę) i zarąbisty atak z niedociągniętej, za niskiej piłki na podwójnym bloku po takim skosie.... po takim skosie... no normalnie przypomniał mi się ten filmik:
nawet numer na koszulce się zgadza - Wini 6- W poprzednim meczu Piter powiedział "Czajnik nie kończył, Jastrząb nie kończył, Szyba nie kończył. Jak nikt nie kończy to wina rozgrywającego i trzeba było mnie zdjąć". Przez analogię, jeśli wszyscy kończyli jak opętani, to znaczy, że Wini rzucał świetnie.
Do tego robił serie punktów zagrywką, wprawdzie narzekał, że za wolno się rusza w bloku (ma rację, stąd minus), ale fajne przepychanki na siatce mu się udały i całkiem sporo bronił. Cytując Mariusza "Wszystkie piłki miałem na pojedynczym lecącym lub opadającym bloku" - i tak ma być. W pełni zasłużony mvp ;P