Kalendarz

niedziela, 10 maja 2009

Co za wstyd

Eter - NDM 2:3 (25:23, 19:25, 16:25, 25:15, 13:15)

Pozytywem jest, ze O Rok Starsi przegrali z Dzikimi Geowaleniami a nam udało sie jeden punkt z meczu z NDM uratować.
I to by było na tyle pozytywów. Poza tym, jedynym atutem który mieliśmy to fakt, ze byliśmy więksi i silniejsi. Zderzenie tępej siły z techniką i inteligencją.

Z pierwszych 10 punktów zdobyliśmy 8. Tyle, ze z tego 4 dla przeciwników. I dalej mecz z grubsza tak wyglądał - najpierw mozolnie odrabiamy straty/wyrabiamy przewagę, a potem trwonimy wszystko seryjnie psując własne akcje.
Schemat zmienił się w trzecim secie, kiedy Daria tak zakombinowała, że nikt nie wiedział co się dzieje. W czwartym secie wreszcie zminimalizowaliśmy własne błędy i było dobrze. Piaty był mieszanką tego co wcześniej i prowadząc 12:10 przegraliśmy do 13....

Tym co mnie najbardziej wkurwiało, był schemat: dobre przyjęcie, takie sobie rozegranie, atak w aut. W miarę przyjęcie, takie sobie rozegranie, atak w blok. Niezłe przyjęcie, słabe rozegranie, atak podbity, przeciwnicy obijają piłkę o blok. Złe przyjęcie i wrzask tych spod siatki "przyjąć!".
Jeśli pominąć błędy polegające na wpuszczeniu piłki bezpośrednio z zagrywki, to nie miało znaczenia czy dogranie było dobre czy chujowe - skuteczność ataku i tak mieliśmy żałosną.

Element po elemencie:
Atak: jak coś weszło, to wyglądało to widowiskowo. Tyle, ze na jedną piłkę która weszła, przypadała jedna piłka podbita, jedna piłka w aut i jedna czapa. Zero myślenia, walenie na oślep i tyle. Przeciwnicy za to zdobywali olbrzymie ilości punktów obijając nasz blok i robili nas jak chcieli kiwkami.
Blok: Jak wcześniej - częściej zakładaliśmy widowiskowe czapy, ale nasz blok częściej służył przeciwnikom do obijania i kolekcjonowania punktów, niż dawał nam znaczące korzyści. Przeciwnicy za to blokiem zdobywali ważne punkty.
Zagrywka: po obu stronach taka sobie, ale u nas przy zagrywce myślał tylko Wini i chyba Wilq. Jastrząb walił (i słusznie, choć mało skutecznie). Przeciwnicy kombinowali, grali przód / tył, próbowali grać skróty na prawo (bo ja tam zostawiam miejsce, tylko nie wiedzieli, ze specjalnie i że lubię takie piłki).
Przyjęcie: trudno mi porównywać, ale u nas było tak sobie. Nie fatalnie czy tragicznie, mogłoby być lepiej, gdybyśmy uniknęli głupich wpadających punktów....
Rozegranie: przeciwnicy grali raczej proste piłki i zazwyczaj ten podwójny blok był. Wini grał kiepsko. Zła odległość od siatki, 70% piłek na lewe, Jastrzębiowi wszystko niemal za wąsko....
Obrona: Daria twierdzi, ze to najlepiej grający w obronie nasi przeciwnicy. Być może. Inna sprawa, ze oni mieli często spokój gdy waliliśmy w aut, my mieliśmy czesto spokój, gdy piłka szła w aut odbita od bloku. Strasznie wpadały głupie kiwki za blok, po prostu tragedia.

W sumie to gratulacje złożyć przeciwnikom i zrobić z nas mecz szkoleniowy "jak spieprzyć mecz"

dobra, bez ociągania, czas na to czego powinniście się najbardziej obawiać:
  • Wini - 3- Kiepsko. Ani nie kiwał jak potrafi, ze środkowymi nie umiał się zgrać, Jastrzębia ściągał nieustannie do środka, w bloku tak sobie, prawie wszystko grał na lewe skrzydło. Owszem, fajnie się rzucał, ale nic z tego nie wyniknęło.

  • Jastrząb - 3- Chwilami grał, jakby uparł się, ze zdobędzie MVP. Bił mocno trudne piłki, kończył bardzo mądrze od bloku w aut, serwował, skakał, bronił. A chwilami grał po prostu strasznie, walił po autach piłki bez bloku.

  • Paweł - 2+ Na boisku Pawła było widać zasadniczo w dwóch sytuacjach - kiedy walił piłką w siatkę i kiedy nie wiedział gdzie ma się ustawić. Coś grał, przyjmował w miarę, coś próbował bronić czy atakować, ale wyglądał tak, jakby wczoraj świętowanie skończył krótko przed meczem.

  • Lolek - 3 "nierówno i w ataku i w obronie i w przyjęciu. Miewał śliczne akcje przeplatane metrowymi autami, dotknięciem metrowego autu lub zostawieniem piłki idącej wyraźnie w pole." Ten cytat sprzed dwóch tygodni niemal dokładnie oddaje grę Lolka i dzisiaj - ale wystarczyło to, by z najgorszego zawodnika stać się niemal najlepszym. Obciąża go rola jelenia w przyjęciu, dwa punkty dla przeciwników na dzień dobry w tie-breaku, ale w ataku, mimo dużej ilości autów i błedów, chyba jednak najlepszy w drużynie.

  • Wilq - 3 Nadal zagubiony na boisku. Co mu wpadało za kołnierz to wpadło, krótka mu za bardzo nie szła, przechodzące piłki kończył ze skutecznością w najlepszym przypadku taką sobie. Ale to jego serwy robiły różnicę w setach i choć nie wyglądały bardzo groźnie - przynosiły nam punkty.

  • Tomek - 3- Właściwie podobnie do Wilqa. Trochę lepiej się rozumie z Winim niż Wilq (może dlatego, że chodzi na treningi), ale zagrywkę ma zdecydowanie gorszą a pod siatką był średnio widoczny

  • Gorzki - 2+ Byłoby dużo lepiej - wprawdzie w obronie prawie bezrobotny a co mógł wziąć, brał ze zmiennym szczęściem, ale przyjęcie ok..... Tyle, ze w piątym secie nie powinien wychodzić na boisko. Nie istniał na nim, przeszedł obok tie-breaka, zawinił. Mam pretensje o 4 piłki - wszystkie wprawdzie trudne, ale gdybym się do nich ruszył, to może 2 bym uratował, może zdobylibyśmy z tego 1 punkt. Pozytyw, ze plecy mnie nie bolały, z czasem będzie lepiej.